Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Piotr Pilewski
Piotr Pilewski
|

Jankowiak: Projekt przyszłorocznego budżetu jest chory

0
Podziel się:
Jankowiak: Projekt przyszłorocznego budżetu jest chory

Money.pl: Jak Pan ocenia ostateczny projekt przyszłorocznego budżetu? Kotwica budżetowa rozciągnięta do granic możliwości. Dług publiczny ma wzrosnąć o ponad 45 mld zł przy wzroście gospodarczym na poziomie 4,6 proc.

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu: *Jestem sceptyczny, jeżeli chodzi o ten projekt. Moje uwagi dotyczą makroekonomicznych uwarunkowań. Wzrost gospodarczy i inflacja są problematyczne. Tempo wzrostu gospodarczego – 4,6 proc. – jest maksymalnym, który można założyć, a inflacja z kolei na średniorocznym poziomie 1,9 proc. jest na poziomie minimalnym – mógł być wyższy o 0,3 proc. Do całej reszty, z wyjątkiem założeń dotyczących stóp procentowych, nie mam uwag. Rząd przewiduje 50 proc. podwyżkę stóp procentowych w drugiej *Jankowiak: Prognoza dochodów budżetu jest bardzo napiętaczęści roku. Biorąc pod uwagę oczekiwania rynku te podwyżki mogą być wyższe i mogą nastąpić wcześniej, ale z punktu widzenia generalnego rachunku, jeżeli chodzi o dochody budżetu, to te założenia ekonomiczne z tymi uwagami, które przed chwilą zgłosiłem są do zaakceptowania.

Najbardziej jednak niepokojące i przykre jest to, że ten projekt, w najmniejszym nawet stopniu nie posuwa nas na przód, jeżeli chodzi o zmiany w wewnętrznej strukturze wydatków budżetu. Tam w dalszym ciągu jest realny wzrost transferów socjalnych. W dalszym ciągu będą stanowiły one około ponad 30 proc. wydatków budżetu podczas, gdy wydatki inwestycyjne stanowią niespełna 5 proc.

Money.pl: Był Pan zaskoczony dopisaniem do budżetu wydatków związanych z Unią Europejską?

J.J.: Nie. Od dawna mówiliśmy, że umieszczanie tych pozycji „pod kreską” zmniejsza przejrzystość budżetu. Z tego posunięcia jestem bardzo zadowolony. Nie znaczy to jednak, że te poziomy, jeżeli chodzi o dochody i wydatki, będą w pełni zrealizowane – to są maksymalne, możliwe, oszacowane przez rząd. Może okazać się, że będą one mniejsze. Nie zmieni to jednak struktury budżetu – szczególnie deficytu budżetowego.

Money.pl: Czy przez ten budżet podatki mogą wzrosnąć?

J.J.: Na pewno jest to budżet, który w żadnym stopniu nie przybliża nas do realizacji obietnicy obniżki obciążeń podatkowych po 2009 r. Tak długo, jak długo będzie rosła relacja długu publicznego do PKB, tak długo te wszystkie obietnice dotyczące obniżki podatku będą zupełnie niewiarygodne.

Money.pl: Leszek Balcerowicz, powiedział, że ten budżet nie leczy dwóch chorób: nadmiernego fiskalizmu oraz kumulowania długu publicznego. Ponadto prezes NBP zwraca uwagę na fakt wstrzymania prywatyzacji…

J.J.:… Dokładnie tak jest. Dochody mają wzrosnąć w tempie, które w ujęciu realnym znacznie przekracza zakładaną dynamikę PKB. Ponieważ są tak duże potrzeby pożyczkowe, to w dalszym ciągu nie udaje się zahamować tej rosnącej relacji długu publicznego do PKB.

Money.pl: Czy Pana zdaniem ten budżet cokolwiek leczy oprócz ambicji Romana Giertycha?

*J.J.: *Można by powiedzieć co najmniej jedną pozytywną rzecz o tym budżecie, gdyby realizował te obietnice, które składała minister Zyta Gilowska na samym początku, czyli gdyby w tym projekcie finansów publicznych państwach były uwzględnione nawet nieznaczne, ale redukcje klina podatkowego. Tak jednak nie jest. Ani nie zmniejsza się obniżenia pozapłacowych kosztów pracy, ani zasadniczo nie zmniejszają się potrzeby pożyczkowe, ani relacja długu do PKB… Cały szereg rzeczy natomiast rośnie – chociażby udział wydatków sztywnych – o 2 proc. W jakim sensie można mówić o pozytywnych trendach? Nie wiem.

Money.pl: Czy można użyć stwierdzenia, że ten budżet jest po prostu chory?

*J.J.: *W pewnym sensie tak dlatego, że w żadnym wypadku nie wykorzystuje tempa wzrostu gospodarczego dla - choćby minimalnej - naprawy finansów publicznych. W tym sensie – jako stracona szansa – możemy mówić o chorobie.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)