Money.pl: Co Pan na to, że minister finansów odkrył 4 mld złotych dziury w przyszłorocznym budżecie? Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu: W ogóle nie jestem tym zdziwiony. O tym, że dochody w budżecie są niedoszacowane mówiliśmy już dawno, a ministerstwo zaprzeczało. Cieszę się, że minister Kluza w końcu to przyznał. Ale moim zdaniem to jeszcze nie koniec, ta dziura się znacznie powiększy w związku z obniżeniem składki rentowej. Według mnie wpływy z tego tytułu zmniejszą się aż o 8 miliardów złotych.
Money.pl: Ale rząd i tak zamierza kotwicę budżetową utrzymać, więc może się z zapowiedzi obniżenia tej składki wycofa? J.J: Nie sądzę, tak deklaracja padła i ze względów politycznych rząd nie będzie chciał się z tego wycofać. Być może skala obniżki będzie mniejsza niż ZOBACZ TAKŻE:
Nici z podwyżek dla budżetówki?zakładana, ale wtedy i tak te wpływy do budżetu będą dużo mniejsze. Obniżenie o jeden punkt procentowy oznacza 2 mld zł mniej.
Money.pl: Do tego dochodzą kolejne obietnice podwyżek dla policjantów, lekarzy. Czy to możliwe przy takiej dziurze i jednoczesnym utrzymaniu kotwicy? J.J: Pytanie, jak zachowa się premier Kaczyński, bo to na niego spada ten pasztet. Minister Kluza niczego samodzielnie przecież zrobić nie może, realizuje zamierzenia premiera, a ten na pewno nie będzie chciał cofnąć obietnic. Do tego dojdą pewnie kolejne pomysły innych ministrów na podwyżki. Co pozostaje rządowi? Moim zdaniem będzie zwiększany dług finansów publicznych poprzez pożyczki, a konsekwencje tego będą bardzo dotkliwe.
Money.pl: Czyli ludzie dostaną sygnał, że kotwica budżetowa utrzymana, kto miał dostać, ten dostał, ale dług będzie rósł zamiast maleć. Co to oznacza? J.J.: To jest klasyczne zamiatanie pod dywan. Trzeba sobie zdawać sobie sprawę, że wzrost długu finansów publicznych oznacza prostą konsekwencję: deklaracja rządu o tym, że za dwa lata nastąpi obniżka podatków, staje się niewiarygodna, ponieważ nie będzie możliwa do zrealizowania.