Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Arkadiusz Droździel
|

Jaruga-Nowacka: Rząd cierpi na schizofrenię

0
Podziel się:
Jaruga-Nowacka: Rząd cierpi na schizofrenię

*Izabela Jaruga- Nowacka, wicepremier i minister polityki społecznej w rządzie Marka Belki: *Odnoszę wrażenie, że rząd cierpi na schizofrenię. Gdy kilka dni temu podczas posiedzenia sejmowej komisji polityki społecznej padł wniosek o zwiększenie zasiłków dla osób opiekujących się niepełnosprawnymi członkami rodzin usłyszeliśmy, że kategorycznie na ten cel nie znajdą się środki w przyszłorocznym budżecie.

A tu znienacka pada propozycja, by kosztem kilku miliardów złotych zasiłki rodzinne otrzymywali wszyscy niezależnie od dochodów.

To zły pomysł?

To szkodliwy pomysł. Pomoc społeczna powinna być kierowana do tych, którzy jej potrzebują. Nie możemy powielać tego co zrobiliśmy w przypadku becikowego, że takie samo wsparcie otrzymują wszyscy. Nie może być tak, że na równi traktujemy posła, który zarabia 12 tys. złotych z bezrobotnym, który żyje z zasiłków. Nie stać nas na to. Nie jesteśmy Szwajcarią, czy też bogatą Francją.

Może lepszym rozwiązaniem jest podwyższenie progu dochodu na członka w rodzinie z obecnych 504 do proponowanych przez minister Fedak, ponad 1100 złotych, do którego taki zasiłek się należy?

Taka koncepcja jest dużo sprawiedliwsza, bo pomoc społeczna powinna być uzależniana od dochodów. Obecny próg obowiązuje już od kilku lat i realnie jest na dużo niższym poziomie niż wtedy, a tym samym coraz mniej rodzin się na niego załapuje. To zaś powoduje, że pomoc dociera do coraz mniejszej grupy osób.

Tylko czy nas stać na taki wydatek. Na realizację tego pomysłu, choć mniej niż w przypadku poprzedniego, również potrzeba ogromnych środków, których w budżecie brakuje.

I dlatego pomysł minister Fedak jest praktycznie niemożliwy do realizacji najbliższym czasie. Przecież rząd na każdym kroku powtarza, jak trudna jest sytuacja w finansach publicznych. Co i rusz informuje o rosnącym zadłużeniu państwa.

Tak więc propozycję, by z zasiłki rodzinne docierały do większej grupy osób należy włożyć między bajki. To kolejny pomysł tego rządu, który zapewne pozostanie tylko pomysłem.

A czy w ogóle jest sens wypłacania zasiłków, które jednostkowo są niewielkie - w przypadku rodzinnego około 60 zł - ale globalnie stanowią znaczne kwoty dla budżetu?

Jeżeli już państwo wypłaca zasiłki, to powinny być one uzależnione od dochodów. Wtedy to ma sens. Ponadto powinny być one sprawiedliwie dzielone. Na przykład obecnie rodziny wielodzietne otrzymują wyższe świadczenia, ale już kobiety samotnie wychowujące dzieci nie mogą liczyć na wyższy zasiłek.

Proste rozdawnictwo nie jest jednak zbyt dobrą metodą pomagania. Doskonale to widać przy becikowym. Co z tego, że rodzina otrzyma jedno, dwa czy trzy becikowe, jeżeli rodzice nie będą mieli w przyszłości możliwości posłania jego do żłobka, czy też przedszkola? Działania powinny iść w kierunku bardziej długo falowym a nie doraźnym.

Dlaczego więc dotychczasowe rządy, także i z pani udziałem, nie zmieniły sposobu kierowania pomocy?

Nie zgodzę się z tą opinią. Gdy byłam ministrem polityki społecznej przygotowałam kompleksowy plan, który zaczęliśmy wdrażać. To za naszych czasów - pomimo tego, że rządziliśmy w czasach zapaści finansów publicznych po rządach AWS - wprowadziliśmy dofinansowanie posiłków dla dzieci w szkołach.

To rząd Marka Belki, jako pierwszy wypłacał zasiłki dla rodzin, którym urodziło się dziecko. Te 500 zł zasiłku otrzymywali jednak nie wszyscy, ale ci najbardziej potrzebujący. O różnicy w podejściu niech świadczy fakt, że wtedy nie nazywało się to jednak becikowe, bo premier Belka jest zbyt poważnym człowiekiem, by używać takich określeń.

Ale także i kwota była dwa razy niższa

Wyścigi w rozdawnictwie na lewo i prawo rozpoczęły się za rządów PiS, Samoobrony i LPR. Wszystkie te partie przelicytowywały się kto rozda więcej. Wydatki na becikowe, ulga na dzieci, obniżone składki rentowe stanowią ubytek około 30 mld złotych, które można by spożytkować w lepszy sposób.

W jaki? Chyba przeciętny Kowalski najlepiej wie co potrzeba jego dziecku.

Najczęściej beneficjentami tej pomocy są nie ci co jej najbardziej potrzebują. Z ulgi na dziecko i niższej składki rentowej nie skorzysta rodzina, która nie osiąga dochodów, albo są one bardzo niskie.

Tak więc dużo lepszym sposobem byłoby tworzenie dotowanych żłobków i przedszkoli dzięki czemu rodzice mogli by podejmować pracę. Dzięki temu mniej państwo musiałoby wydawać na pomoc bezpośrednią w formie zasiłków.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)