Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kik: PSL walczy o Pcim i Koniecpol. Nie o Warszawę

0
Podziel się:
Kik: PSL walczy o Pcim i Koniecpol. Nie o Warszawę

Money.pl: Czy PSL znów - tak jak w 2003 roku - jest już jedną nogą w opozycji?

Prof. Kazimierz Kik, politolog: Nie sądzę. PSL zdaje sobie sprawę ze swoistej _ bezalternatywności _ tej koalicji. Bo w obecnym układzie PO nie ma żadnej alternatywy poza PSL-em. Ludowcy to czują i podejmują działania zmierzające do optymalnego wykorzystania obecności w rządzie. Chodzi o wzmocnienie polityczne partii.

W moim przekonaniu jeżeli dojdzie do kryzysu w koalicji, to nie za sprawą PSL a Platformy. Ludowcy z jednej strony wykorzystują różnice zdań dla wzmocnienia swojej pozycji, ale z drugiej odsłaniają się i kiedyś może pozwolić toDonaldowi Tuskowiwykorzystać to jako pretekst, gdyby on zechciałby przyspieszyć wybory.

PSL zdaje sobie sprawę, że nie może zmienić sojusznika. Nawet gdyby tak było, to żaden rząd z tego nie powstanie. To tylko prężenie muskułów. Nikomu bardziej nie zależy na trwaniu tej koalicji.

Ale PSL wypuścił już sygnał o tym, że sondowana była możliwość koalicji PiS-PSL-SLD. Czy to tylko i wyłącznie political fiction?

O tym mówią ludzie, którzy chcą tworzyć mity i sami w nie nie wierzą. PSL nie będzie zaprzeczać takim informacjom, bo one im schlebiają. Ale to nie jest partia politycznych samobójców. To bardzo pragmatyczne ugrupowanie, które zdaje sobie sprawę z tego gdzie są konfitury. Dla układu z PO nie ma żadnej alternatywy w żadnym rachunku politycznym.

A czy pogłębiający się kryzys gospodarczy może przełożyć się na to, że sytuacja w koalicji stanie się bardziej napięta?

Tarcia mogą się pojawiać. To oczywiste. PSL chce zaznaczać swoją autonomiczną rolę i podnosić swoje znaczenia. Ale wie, gdzie są granice. W ostatecznym rozrachunku PSL zawsze ustąpi.

A czy w tych wszystkich sporach o: opcje walutowe, dopłaty do kredytów, pomoc dla przedsiębiorców, subwencje dla partii czy ustawę medialną jest jakiś wspólny mianownik? Czy widać tu jakąś strategię według której rozgrywane są koalicyjne zatargi?

To nie są sprzeczności fundamentalne. Chodzi o odmienne spojrzenie na pewne drugorzędne sprawy, choć w warunkach kryzysu, niektóre mogą być ważne. Taka jest taktyka PSL zaznaczania swojej samodzielności w sprawach drugorzędnych.

W sprawach o pierwszorzędnym znaczeniu nad różnicami przechodzi się do porządku dziennego. To dość oczywista strategia, ale też niebezpieczna. Jeżeli Donald Tusk chciałby przyspieszyć wybory, mógłby tak zaognić jeden ze sporów, by mieć do tego pretekst.

A może tu chodzi o zbliżające się eurowybory?

Nie sądzę, by tu dochodziło do jakichś większych tarć. To będzie naturalna konkurencja między partiami. Patrzę na to przez pryzmat województwa świętokrzyskiego. Ludowcy wiedzą, że walczą o jeden mandat na pięć i nie mają żadnych planów ekspansji.

Oni bardziej boją się takich ugrupowań jak Naprzód Polsko i Piastowcówniż PO, która na wsi nie ma zbyt wielkiego elektoratu. Te wybory nie zaostrzą relacji PO z PSL. To prędzej uniemożliwi jakieś egzotyczne pomysły na koalicje z PiS czy SLD, bo to będą konkurenci.

A jak pan ocenia postawę PO? Większy koalicjant też nie pozostaje dłużny. Np. rząd o ważnych dla Ludowców opcjach dyskutował, gdyWaldemar Pawlakbył na pogrzebie ojca. Wciąż są problemy z ustaleniem terminu spotkań liderów PO i PSL?

Myślę, że w kontekście tego co stało się w Olsztynie Platforma będzie musiała jednak zwracać większą uwagę na głosy Ludowców i wymuszać na sobie większą gotowość do kompromisu. PSL-owi to pasuje, bo ta partia chce pokazać środowiskom lokalnym, że jest aktywna i w ten sposób poszerzać swoje wpływy. Nie chodzi o Warszawę. Im chodzi o Pcim, Koniecpol i inne takie miejsca.

ZOBACZ TAKŻE:

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)