Na początku wakacji obaj funkcjonariusze zostali aresztowani - napisała dziś Gazeta Wyborcza.
Prokurator Tomasz Tadla, rzecznik prokuratury okręgowej w Katowicach potwierdził Radiu Katowice, że przeciwko policjantom toczy się postępowanie prokuratorskie lecz ze względu na drastyczny charakter sprawy nie informujemy o jej szczegółach.
Do zdarzenia doszło w nocy 26 maja. 19-letnia Beata z Tychów wracała wtedy od koleżanki. W pobliżu budynku Komendy Powiatowej Policji, drogę zajechał jej oznakowany policyjny volkswagen transporter. W środku siedziało dwóch umundurowanych funkcjonariuszy, którzy zaczęli ją wypytywać, od kogo i gdzie idzie. Policjanci powiedzieli dziewczynie, że jest pijana i pojedzie do izby wytrzeźwień.
Jednak policjanci wywieźli dziewczynę do lasu, gdzie dokonali gwału. Kiedy odwieźli ją do miasta, zagrozili, że jeżeli komuś o tym opowie, to ją zniszczą. Zaraz po gwałcie Beata znalazła zużyte przez nich prezerwatywy. Za namową przyjaciół dziewczyna złożyła zawiadomienie o gwałcie w Biurz Spraw Wewnętrznych Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Młodszy inspektor Tomasz Kubicki, komendant miejski policji w Tychach powiedział Radiu Katowice, że tuż po zdarzeniu policjanci zostali zawieszeni w czynnościach i prawdopodobnie zostaną wydaleni z policji. "Dla takich policjantów miejsca w naszej pracy nie ma" - podkreślił komendant.
Na początku wakacji na wniosek prokuratury funkcjonariusze zostali aresztowani. Nie przyznają się do winy. Grozi im 12 lat więzienia.