Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kompleksy narodowe "utrudniają dialog"

0
Podziel się:

Polacy czują się ofiarami, Niemcy mają poczucie krzywd wyrządzonych innym, a Rosjanie są dumni z pokonania III Rzeszy - mówił wczoraj w Warszawie dyplomata i politolog prof. Adam Daniel Rotfeld.

Na zdj. Adam Daniel Rotfeld
Na zdj. Adam Daniel Rotfeld (msz.gov.pl)

Rotfeld wygłosił w Trybunale Konstytucyjnym wykład _ Europa: wspólne wartości a pamięć historyczna . - Kompleksy narodowe - obojętnie, czy są to kompleksy wyższości czy niższości - nie ułatwiają dialogu, który zakłada przecież poszanowanie takich wartości, jakimi są godność i wrażliwość partnera _ - powiedział Rotfeld, którego wykład dotyczył m.in. relacji między tożsamością narodów europejskich a ich pamięcią o własnych dziejach. Przypomniał słowa Jana Pawła II, który mówił, że _ miłość ojczyzny przyznaje wszystkim innym narodom takie same prawa jak własnemu _ oraz _ polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie _.

W ocenie Rotfelda Niemcy, Polacy i Rosjanie, choć sąsiadujące ze sobą europejskie narody, pielęgnują różne historyczne pamięci.

_ - Niestety, ani w Niemczech i Rosji, ani w Polsce takie właśnie światłe i otwarte jak u Jana Pawła II podejście do patriotyzmu i narodowej tożsamości nie jest wśród historyków powszechne. Jedne narody, jak polski, noszą w sobie i kultywują pamięć ofiary. Inne, jak na przykład Niemcy, mają poczucie winy za krzywdy i cierpienia wyrządzone napadniętym i okupowanym narodom i państwom. Notabene jest to jedna z przyczyn ich rewizjonizmu historycznego. Jeszcze inne narody, jak Rosjanie, budują swoją narodową tożsamość i czerpią dumę z faktu, że ich przodkowie odnieśli wielkie zwycięstwo nad hitlerowską III Rzeszą _ - mówił Rotfeld.

Zwrócił przy tym uwagę, że dla Polaków koniec II wojny światowej oznaczał ocalenie milionów istnień ludzkich, ale nie wyzwolenie. _ - Jak pisał Sandor Marai, żołnierz radziecki oswobodził nasze ziemie, ale nie mógł przynieść wolności, bo sam jej nie miał _ - zauważył.

Według niego wszystkie narody mają prawo do własnej pamięci. _ Nikt nikomu nie może narzucić tego, co jest swoistym amalgamatem opowieści rodzinnych, przeczytanych książek, obejrzanych filmów i widowisk teatralnych, lekcji wysłuchanych w szkole, wykładów uniwersyteckich oraz rezultatów badań historycznych. Wolno jednak oczekiwać, że uczeni, zawodowi historycy i badacze, ale również pisarze, dziennikarze i publicyści nie będą świadomie zatajać i przeinaczać prawdy o faktach i wydarzeniach i dopasowywać je do koniunkturalnych potrzeb bieżącej polityki _ - zaznaczył Rotfeld.

Profesor skrytykował pojęcie _ polityka historyczna _. _ - Uważam je za niezbyt fortunne. Między pamięcią historyczną a polityką historyczną jest taka różnica, jak między prawdą a półprawdą; między dociekaniem prawdy historycznej a próbami jej instrumentalizacji i wykorzystywania dla określonych celów politycznych przez różne grupy, partie i państwowe instytucje _ - tłumaczył Rotfeld. Dodał, że właśnie z powodu polityki historycznej dochodzi czasami do nadużyć przejawiających się m.in. w ustalaniu określonych i obowiązkowych standardów podręczników do historii, nadawaniu nazw miastom i ulicom, w budowaniu pomników i muzeów.

_ - Byłoby pożądane, by instytucje te i muzea inspirowały do myślenia i zadawania pytań, a nie oferowały uproszczone i stronnicze odpowiedzi _ - zaznaczył Rotfeld.

Według niego określenie _ polityka historyczna _ to _ pomieszanie różnej materii _. _ - Polityka ze swej istoty dotyczy teraźniejszości i jest skierowana na kształtowanie przyszłości, natomiast historia dotyczy przeszłości. Zwrot "polityka historyczna" implikuje wybiórcze i instrumentalne traktowanie historii _ - dodał.

Profesor zwrócił także uwagę na wartość trwającego w Europie od niemal 70 lat pokoju. _ - To ma niezwykle istotne znaczenie, ponieważ zupełnie inaczej postrzegana jest pamięć tych, którzy przeżyli II wojnę światową (...). Pojawiło się już nowe pokolenie, dla którego II wojna światowa jest w rzędzie wielu innych wojen w Europie jak wojna trzydziestoletnia lub wojna stuletnia _ - mówił Rotfeld. Zaznaczył jednak, że w ostatnich latach ze względu m.in. na naganne zachowania niektórych polityków dyskusja o wartościach zyskuje na znaczeniu w publicznej debacie. _ - Wszyscy odczuwamy, że mamy do czynienia z kryzysem wartości _ - dodał Rotfeld.

Czytaj więcej w Money.pl

wiadomości
wiadmomości
kraj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)