Money.pl: Czy możliwe jest, że główny inspektor nadzoru bankowego szuka furtki, by zablokować plany połączenia banków BPH i PEKAO, ponieważ nie chce podpaść nowemu rządowi?
Krzysztof Pietraszkiewicz: Myślę, że decyzja połączenia strategicznych banków na rynku, jest decyzją o tak ważnym znaczeniu, że musi być przygotowana i rozważona z bardzo wielu punktów widzenia. Bowiem to, co się wydarzy w tym obszarze będzie miało ogromne znaczenie dla inwestorów, dla klientów, konkurencji na rynku polskim oraz dla pracowników tych instytucji. Wydaje mi się, że trzeba dać niezbędną ilość czasu na profesjonalne i spokojne przygotowanie takiej decyzji.
Money.pl: Skoro oba banki są w prywatnych rękach, to czy Krajowy Nadzór Bankowy jest właściwym do wydawania takich decyzji, czy nie powinien się tym raczej zająć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta?
*K.P.: *Są określone procedury, których należy przestrzegać. Podjęcie decyzji w tej sprawie zbiega się ze specyficzną sytuacją, kiedy część komisji Nadzoru Bankowego na skutek zmian w rządzie także ulegnie zmianom, pewnie dlatego niektóre procesy trwają teraz trochę dłużej. Jednak wywieranie presji na gremia regulacyjne, uważam za nieuzasadnione, a nawet niestosowne.
Money.pl: Czy argument, że z zapisu umowy prywatyzacyjnej PEKAO, w której UniCredito zobowiązuje się, że nie kupi żadnego konkurencyjnego banku w Polsce mogą być podstawą odmowy dla KNB?
*K.P.: *Nie znam zapisów tych umów, w związku z tym nie mogę się wypowiedzieć, a nie chcę wprowadzać kogokolwiek w błąd.
Money.pl: Jeżeli KNB wyrazi zgodę na fuzje, to czy rząd może ją w jakiś sposób jeszcze powstrzymać?
*K.P.: *Po to jest KNB, w której zasiadają zarówno reprezentanci Narodowego Banku Polskiego, rządu, Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, Bankowego Funduszu Gwarancyjnego oraz reprezentanci Kancelarii Prezydenta, że stanowisko takiego gremium będzie już stanowiskiem uzgodnionym.
Money.pl: Czy Pana zdaniem KNB powinien zgodzić się na fuzję banków BPH i PEKAO?
*K.P.: *Na szczęście ja nie muszę zajmować oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Choć rozumiem zarówno sytuację inwestorów, zarządów i pracowników, ale także regulatorów. Nie chciałbym udzielać odpowiedzi, która mogłaby być myląca w kontekście decyzji podejmowanej przez upoważnione władze. One mają możliwość wyrażenia zgody na pewne rozwiązania, w zamian za które, mogą żądać podjęcia jakieś innych kroków czy działań. Ja takiego komfortu i takiej możliwości nie mam.
Pytała: Donata Wancel