Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kuciel: Prof. Miodek, media i oszołomy

0
Podziel się:

Stało się. Ostrzeżenie Prof. Jana Miodka: ";Lustracja to będzie piekło" okazało się niestety w jego przypadku prorocze.

Kuciel: Prof. Miodek, media i oszołomy

Stało się. Ostrzeżenie Prof. Jana Miodka: „Lustracja to będzie piekło" okazało się niestety w jego przypadku prorocze.

Ale czy to oznacza, że lustracja jest bez sensu i że trzeba jej zaniechać? Co się właściwie stało?

Profesor Jan Miodek - wszystko na to wskazuje - został pomówiony przez dokumentalistę Grzegorza Brauna. Braun palnął coś, na co nie ma pokrycia i co bardzo szybko zostało zdementowane przez IPN.

Niestety media, jak to media przypięły się do tego wątpliwego newsa i ogrywały go, zamiast natychmiast zdystansować się od informacji Brauna i chłodzić atmosferę wokół profesora Miodka, a nie ją podgrzewać. W efekcie profesor przez cały dzień, a nawet przez kilka następnych musiał tłumaczyć, że nie był TW.

Ignorancja mediów rodzi dezinformację

Ta sprawa poza brakiem odpowiedzialności ze strony dokumentalisty, pokazuje też bezrefleksyjność mediów, a przede wszystkim ich ignorancję.
Braun powiedział przecież coś mało zrozumiałego. Nie mówił, że profesor był tajnym współpracownikiem SB - a tak to zostało zaprezentowane w mediach - ale że „współpracował z polityczną policją". Nie wiadomo, kiedy, nie wiadomo z kim, ani w jaki sposób.

Czyli co on właściwie powiedział? Nic. Jakieś androny. Już w tym momencie trzeba było Brauna docisnąć i dowiedzieć się, co on ma na myśli. Bo może na przykład bredzi. A jeśli tak, to nie przywiązywać uwagi do tej informacji, tylko traktować ją jak oszczerstwo. Tymczasem większość mediów całkiem na serio publikowało teksty pod hasłem: "Miodek współpracował z SB?".

Kolejna dezinformacja i bzdura pojawiła się, gdy media kilka godzin potem podały, że „Miodek przyznał, że podpisał sprawozdanie na milicji". Co to znaczy przyznał? Niczego nie przyznał, po prostu powiedział. Media mylą podstawowe rzeczy, wykazując brak elementarnej wiedzy na temat lustracji.

Tajna i świadoma współpraca to pisanie meldunków-donosów, to zgoda na tę współpracę, to wielokrotny kontakt z esbekami lub ubekami. I to nie ma nic wspólnego z podpisywaniem sprawozdań z wyjazdów za granicę.

Wielka szkoda, że my dziennikarze nie umiemy wykorzystać tej sytuacji - oczywiście bardzo przykrej dla profesora - aby edukować, tłumaczyć, rozwiewać wątpliwości, a przede wszystkim szukać prawdy.

A mamy co robić, bo informacji o współpracownikach służb będzie najbliższym czasie przybywać. Pomówienie profesora Miodka pokazuje, że musimy do nich podchodzić bardzo ostrożnie, a nawet krytycznie i podawać dopiero, gdy zweryfikują je wiarygodne źródła. Natomiast nie oznacza to, że należy zakwestionować całą lustrację i nie pokazywać rzeczywistych agentów służb. Zwłaszcza, gdy byli szkodliwi dla innych. Chodzi o to, aby przy tym zachować powściągliwość i zachowywać się rzetelnie.

"Zbiór zastrzeżony" - pożywka dla oszołomów

Jest jeszcze jedna sprawa, którą dziennikarze powinni się zająć w związku z wypowiedziami Brauna. To ustalenie, co zawiera „zbiór zastrzeżony" IPN-u, o którym kierownictwo instytutu nie chce się wypowiadać.

Do tej pory nie wiemy, czy Braun pomówił tylko profesora Miodka, czy także byłego prezesa IPN-u Leona Kieresa, któremu zarzucił ukrycie akt Miodka w zbiorze zastrzeżonym

Trudno w tej sytuacji uznać i tę informację Brauna za wiarygodną, ale jednak informacje o tajemniczym „zbiorze zastrzeżonym" co jakiś czas się pojawiają jako miejsce, w którym mogą się znajdować dziwne dokumenty. Dobrze byłoby wiedzieć, jakiego rodzaju materiały się tam znajdują, także po to, aby nie tworzyć furtki dla oszołomów, którzy chcą rzucać fałszywe oskarżenia.

Tymczasem IPN milczy. Tak jak sprawca całej awantury, który po swoim piątkowym wystąpieniu zapadł się pod ziemię. Miejmy nadzieję, że ze wstydu.

Autorka jest dziennikarką portalu Money.pl

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)