Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łososie pływają w wodzie mineralnej i dostają frykasy. Polska hodowla ewenementem na skalę świata

85
Podziel się:

Jest w Polsce miejsce, gdzie łososie kąpią się w basenach z wodą sprzed 150 milionów lat, jedzą świetną karmę bez GMO, a ludzie robią wszystko, by ich nie stresować. Zadaniem łososi jest dbanie o formę i pokonanie konkurencji z Norwegii. Z tego wywiązują się znakomicie.

Polacy kąpią łososie w wodzie sprzed 150 mln lat i karmią jak własne dzieci
Polacy kąpią łososie w wodzie sprzed 150 mln lat i karmią jak własne dzieci (mat. prasowe Jurassic Salmon)

Jurassic Salmon to pierwsza w Polsce i zaledwie jedna z kilku na całym świecie najnowszej generacji hodowla łososia. Znajdziemy ją w jednym z najczystszych zakątków kraju, w okolicach Trzęsacza – znanego z ruin kościoła zabranego przez morze. Zakład z zewnątrz przypomina zwykłą halę produkcyjną lub magazynową. Stoi zaledwie 3 kilometry od morskiego brzegu, w środku znajduje się 14 gigantycznych betonowych basenów pełnych drapieżnych ryb. Ale pierwotnie to nie one miały pływać w wodzie.

Hodowla zamiast aquaparku

Cały biznes należy do rodziny Karapudów, znanej przede wszystkim branży hotelowej. W Janowie również chcieli postawić coś dla turystów – myśleli o aquaparku. Zaczęli od zlecenia wywiercenia studni – i to nie byle jakiej. Na głębokości 1225 metrów natrafili na źródło geotermalnej wody jurajskiej. Jej wiek jest szacowany na 150 milionów lat. Dla turystów byłaby wspaniała – delikatnie słona, świetnie nadawałaby się do zabiegów regeneracyjnych.

Szybko okazało się, że aquapark jest zbyt kosztowną inwestycją. Ale co zrobić ze źródłem cennej wody, tryskającej z ziemi? Najlepiej przerobić na gigantyczne akwarium – uznali Kazimierz Karapuda i jego syn Tomasz, piastujący stanowisko prezesa firmy zajmującej się hodowlą łososi.

mat. prasowe Jurassic Salmon

Okazało się, że to bardzo ambitne zadanie – bo takich hodowli łososia na świecie jest zaledwie kilka. Przed Polską stały dodatkowe wyzwania, czyli korzystanie z wód termalnych oraz prowadzenie hodowli łososia od samego początku, a więc od momentu, gdy ma jeszcze postać jajeczka.

Zobacz także: Łosoś bio, hodowlany i dziki. Który jest najzdrowszy?

Karapudowie wystartowali z biznesem w 2013 roku, ze wsparciem naukowców z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, znanego z promowania innowacji i odważnych naukowców, oraz duńskiej firmy, również prowadzącej akwakulturę łososia. I całkiem nieźle im się to udało. Po pięciu latach mają działającą hodowlę, z ubojem odbywającym się raz w miesiącu. Po łososie ustawia się kolejka chętnych restauratorów i hurtowników.

Nie stresuj łososia

Jak mówi Tomasz Karapuda, w momencie uruchomienia hodowli wszystko było dla nich nowe. A i do tej pory ciągle się uczą. Karapuda twierdzi, że najważniejsze jest zrozumienie i poznanie łososi. Okazuje się, że te morskie drapieżniki lubią spokój – najchętniej odżywiają się wtedy, gdy w pobliżu ich basenów nie ma ludzi. Mimo faktu, że z ludźmi są obyte, bo przechodzą przez ich ręce jeszcze wtedy, gdy są jajeczkami. To ludzie pomagają im się wykluć, uczą je pływać, karmią. Ale łososie najbardziej lubią własne towarzystwo i święty spokój.

Oczywiście najważniejszą sprawą w tej hodowli jest woda. Łososie Karapudów dosłownie kąpią się w mineralce. Woda pochodząca sprzed 150 milionów lat jest bogata w minerały, a jednocześnie krystalicznie czysta i pozbawiona zanieczyszczeń. Dzięki niej mięso łososi jest najwyższej jakości, a one same nie chorują – w tym środowisku nie ma pasożytów, wirusów, bakterii. Łososie nie dostają też żadnych leków. Tymczasem w innych krajach, gdzie hoduje się łososie (np. w Chile), ten przemysł zużywa wielokrotnie więcej antybiotyków niż lekarze i szpitale do leczenia ludzi.

mat. prasowe Jurassic Salmon

Co je łosoś?

W naturze łosoś jest drapieżnikiem, żywi się głównie mniejszymi rybami. W niewoli jest hodowany przede wszystkim w gigantycznych metalowych klatkach, zatopionych w morzu. Takie zagęszczenie ryb wpływa na ich formę – łososie często chorują, są faszerowane lekami, w tym antybiotykami, również prewencyjnie. Nękają je wszy morskie, rodzaj pasożyta żerującego w skórze ryb. Do jedzenia dostają pasze zrobione z różnego rodzaju zwierząt, nieszczególnie wysokiej jakości.

Ryby w polskich basenach jedzą tylko pasze zrobione z ryb, bez dodatku kurczaków czy innych zwierząt lądowych, oraz roślin modyfikowanych genetycznie.

Tomasz Karapuda mówi, że rodzina postawiła na łososia, bo to ryba znana i ceniona na całym świecie. Smaczna, modna, jej produkcja i spożycie rośnie z roku na rok. Obecnie wynosi milion ton rocznie, a ludzie zjedzą każdego łososia, którego uda się odłowić. Moda na różowe płaty rybiego mięsa opanowuje też Azję – a tam sprzeda się każda ilość modnego jedzenia.

Od małego w basenie

W Jurassic Salmon każdego łososia znają od małego. Ryby trafiają tu jako jajeczka – dopiero w niedużych basenach wykluwają się, potem są specjalnie karmione, uczone tego, jak się pływa i jak zdobywa pożywienie. Łososie jako narybek trafiają do basenów, gdzie przez rok rosną i nabierają formy.

W naturze łosoś jest rybą dwuśrodowiskową. Rodzi się w wodzie słodkiej, potem wędruje do morza, gdzie dorasta. Potem znowu wędruje do rzek, gdzie następuje tarło, a ryby w większości kończą żywot. Woda jurajska jest dla nich idealnym środowiskiem – ma niewielkie, symboliczne wręcz zasolenie i świetne właściwości fizykochemiczne. Co tydzień część trafia do uboju. - W każdy poniedziałek po 10 ton, aby zachować jak najwyższą świeżość ryby, bo to jest najważniejsze - tłumaczy Tomasz Karapuda. I podkreśla, że ryba może trafić na stół w dniu uboju.

Gdzie kupić?

- To faktycznie świetny produkt. Jeśli chodzi o smak, bije łososia norweskiego na głowę. Poza tym to jest ryba, którą można sprzedawać bez obaw. Łosoś z Norwegii ponoć jest zdrowy i czysty, ale wielu klientów ma co do tego daleko idące wątpliwości – mówi nam Marcin Kaliszak, prowadzący sklep rybny.

Dodaje, że jurajskiego łososia trudno kupić w niezależnych sklepach, bo kupuje go niewielu hurtowników. Cena nie jest powalająca – jurajski jest ledwie kilka złotych droższy od norweskiego, ale dla wielu klientów jest to bariera nie do przejścia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(85)
bog
2 tyg. temu
nasze ekologiczne trafiają na zachód a szajs z Norwegii do nas
Wiki
3 miesiące temu
Nie ma lepszego sposobu żeby czegoś nie jeść, jak zobaczyć jak to jest hodowane. Widziałem 2 hodowle i 1 uprawę. W Nigerii widziałem uprawę kakao. Płuczą ziarna w rzece lub jeziorze do którego trafiają nieczystości i ludzie się tam załatwiają. Ziarna suszone są z robakami a ludzie którzy się tym zajmują często mają pokaleczone ręcę, jakieś bomble itd. Jeszcze jest wiele innych okropności, ale zarysowałem jak to wygląda. Widziałem w USA hodowlę kurczaków/krów/świń.... widok który pozostanie ze mną do końca życia. Polecam zobaczyć filmiki na yt. 3 hodowla jaka zrobiła na mnie wrażenie, to w Norwegii hodowle łososia. 1mln łososi w klatce, a na mały obszarze jest kilkanaście. Wszystko od odchodów umiera w bliskiej okolicy.... nie ma już tam naturalnych ryb. Reszte widziałem już na zdjęciach. ryby z hodowli są kartłowate względem naturalnych, często mają choroby i dlatego są karmione jakąś paszą z antybiotykami, które później pływają w wodach. Dla mnie 3 takie wyprawy spowodowały, że nie tykam czekolady i mocno ograniczyłem mięso. Kupuję wyłącznie od sprawdzonych dostawców, którzy hodują "naturalnie"(głównie to sprawdzeni rolnicy w mojej okolicy, np jajka od kury, która chodzi w ciągu dnia po połowie wsi.)
pies
4 lata temu
Czyli jak jedza mączkę rybna to i tak są nafaszerowane antybiotykami.
Pia
4 lata temu
Moim zdaniem łososia Mowi jednak żaden inny losoś nie pokona. Nie jadłem niczego lepszego!
Anna
4 lata temu
Mnie tam jednak najbardziej smakuje ten mowi losos.
...
Następna strona