Money.pl: Czy zawieszenie dwóch młodych, wpływowych działaczy Platformy Obywatelskiej, którzy jak pisze tygodnik "Newsweek" wyprowadzali pieniądze z kasy PO, nie jest przez władze tej partii strzelaniem gola do własnej bramki?
Maciej Rybiński, publicysta: Sądzę, że jeśli ci ludzie wyprowadzali pieniądze Platforma powinna była wcześniej to zauważyć i wyciągnąć konsekwencje. U nas panuje jakiś taki dziwny zwyczaj, że dopiero jak ktoś zostanie zdemaskowany, to jego polityczni przyjaciele próbują coś z tym zrobić. Nie ma jasnych sytuacji. To niedobrze, zwłaszcza, że PO reklamowała się przed wyborami jako partia ludzi uczciwych. Nie bardzo to teraz do tego pasuje.
Money.pl: Zwłaszcza, że zbliżają się wybory samorządowe. Jakiego wyniku spodziewa się Pan po meczu PO vs PiS, którego stawką są właśnie wpływy w samorządach?
M.R.: Wcale bym się nie zdziwił, gdyby wbrew sondażom PiS odniósłby sukces, dlatego, że hasła uczciwości, porządku są bardzo chwytliwe i ludzie mają dosyć bałaganu, korupcji, z którymi stykają się na co dzień nie w skali krajowej, tylko w swoim powiecie, gminie, mieście.
Money.pl: Jarosław Kaczyński jest "bliżej ludzi". Wyjazdy, uśmiechy... Czy Pana zdaniem jest to recepta na sukces?
M.R.: Urok nazwiska i osobowości ma wpływ, ale ja bym nie przesadzał z tym znaczeniem obecności partyjnych liderów wszędzie tam, gdzie się wybiera wójtów i radnych.
Money.pl: Być może PO uważa podobnie i właśnie dlatego nie przygotowała jeszcze konkretnego pomysłu na walkę o samorządy. Jak na razie o aktywności Platformy chyba nic nie możemy powiedzieć...
M.R.: Na razie nie słyszałem, ale może nie mają miejsca na bilboardach... To oczywiście był żart. Robienie centralnie kampanii wyborczej w
Posłuchaj całej rozmowywyborach samorządowych, gdzie w każdym regionie, w każdym powiecie i mieście są inne problemy do rozwiązania, są inne zaszłości, inne układy miejscowe... - zaplanowanie tego gdzieś w centrali na cały kraj, żeby było wszędzie jednakowo, jest bez sensu. Może powinno się dać pole do popisu miejscowym działaczom, oczywiście, jeśli się takimi działaczami dysponuje. Zdaje się, że nie w przypadku wszystkich partii ma to miejsce.
Money.pl: Czy można stwierdzić, że Platforma częściowo złożyła broń?
M.R.: Platforma nie złożyła broni. Platforma powiedziałbym jest partią, która ma w tej chwili kłopoty z własną tożsamością. Nie bardzo wie, czy ma być partią inteligencką, liberalną, socjalną, centrową, bo się po wyborach parlamentarnych po prostu pogubiła. W związku z tym musi mieć też kłopot z proponowaniem jakichkolwiek rozwiązań, jakiejś rozsądnej kampanii wyborczej.
Money.pl: Wydaję się też, że partia ta ma kłopoty z oszczędzaniem pieniędzy. Jak to możliwe, że tak dobrze zorganizowana partia nie zmieściła się w ustawowych ograniczeniach i przekroczyła limit wydatków na reklamy? Szef kampanii wyborczej Donalda Tuska, eurodeputowany Jacek Protasiewicz nazwał to "niechlujstwem" i "niestarannością księgową".
M.R.: (śmiech) Zawsze znajdzie się jakieś wytłumaczenie. Wystarczy posłuchać trenera Janasa. Myślę, że partia, która deklarowała się jako partia ludzi uczciwych, powinna być też partią ludzi rzetelnych, zwłaszcza w rachunkach. Potem mogą wyjść na jaw różne, bardzo nieprzyjemne rzeczy i będzie mowa o tym, że to m.in. walka polityczna, gdy tymczasem chodzi tylko i wyłącznie o fakty, które się nie zgadzają. Ja jestem przyzwyczajony do tej gry, która trwa od 16 lat w RP. Wszyscy coś kręcą, każdy coś albo zaniedbał albo mówi, że zaniedbał. To wszystko jest takie rozlazłe. Partie polityczne, które zapowiadają, że uporządkują Polskę, a nie potrafią sobie poradzić same ze sobą. To jest dość ponure. Ponieważ jestem felietonistą i lubię żartować, radziłbym wyborcom, żeby głosowali w wyborach samorządowych na złodziei, na tych, co się już nakradli - bo będą kradli mniej. To satyryczne podejście do sprawy. Z drugiej strony jednak nie wiem skąd brać w Polsce ludzi uczciwych.