Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Milionowe oszczędności w tanim państwie

0
Podziel się:

Rząd chce pozbawić urzędników służby cywilnej dodatku do wynagrodzenia oraz dodatkowych sześciu dni urlopu po przepracowaniu 10 lat. Dzięki temu do budżetu wpłynie ponad 60 milionów złotych.

Milionowe oszczędności w tanim państwie

*Rząd chce pozbawić urzędników służby cywilnej dodatku do wynagrodzenia oraz dodatkowych sześciu dni urlopu po przepracowaniu 10 lat. Dzięki temu do budżetu wpłynie ponad 60 milionów złotych. *

Tymczasem według danych Urzędu Służby Cywilnej 64 proc. pracowników stara się o mianowanie, ponieważ chce podwyższyć swoje zarobki. Pracownicy USC obawiają się, że odebranie dodatków spowoduje likwidację postępowania kwalifikacyjnego.

- Chętni stracą motywację do udziału w trudnym egzaminie - przyznaje prof. Grzegorz Rydlewski z Uniwersytetu Warszawskiego.

Natomiast prof. Kazimierz Działocha z Uniwersytetu Wrocławskiego mówi, że takie propozycje nie dziwią, jeśli ocenia się je mając na uwadze poselskie projekty ustaw o służbie cywilnej i Państwowym Zasobie Kadrowym. Jego zdaniem ustawy te w znaczący sposób osłabiają system służby cywilnej, pozostawiając go tylko w szczątkowej formie na niższych stanowiskach.

- Nie ma zatem powodów dla utrzymywania kosztownych przywilejów dla szeregowych urzędników - tłumaczy profesor.

Tanie państwo

Zabranie urzędnikom dodatku służby cywilnej - jego wysokość zależy od posiadanego stopnia służbowego, ale najmniejszy wynosi około 844 zł - pozwoli rocznie zaoszczędzić prawie 67 mln zł. W efekcie jednak może się okazać, że w urzędach administracji rządowej będą pracować tylko osoby zatrudnione na podstawie umowy o pracę i około 6600 urzędników, którzy już mają mianowania albo uzyskają je w tym roku. Kiedy uchwalano obecnie obowiązującą ustawę z dnia 18 grudnia 1998 roku o służbie cywilnej (Dz.U. z 1999 r., nr 49, poz. 483 z późn. zm.), planowano, że w ciągu 10 lat mianowanie uzyska ok. 20 tys. osób. Tymczasem już tegoroczne postępowanie kwalifikacyjne na urzędnika mianowanego cieszyło się mniejszym zainteresowaniem. W sobotę w Warszawie i Poznaniu wzięło w nim udział 3600 osób.

Niska frekwencja

O tym, ile osób otrzyma mianowanie, decydują posłowie w ustawie budżetowej na dany rok. W 2006 roku może go uzyskać 3000 osób, rok temu mianowano o połowę mniej osób. Mimo tak znaczącego zwiększenia limitu, a co za tym idzie, szansy na stabilne zatrudnienie i wzrost wynagrodzenia, liczba kandydatów na urzędników zmniejszyła się. W ubiegłym roku o mianowanie walczyło 4176 pracowników służby cywilnej. Profesor Grzegorz Rydlewski tłumaczy, że wynika to z braku stabilizacji w systemie służby cywilnej. Sami pracownicy urzędów, którzy wolą pozostać anonimowi, potwierdzają, że do udziału w egzaminie tak naprawdę zniechęca ich sytuacja polityczna oraz zmiany już wprowadzone i planowane w zasadach służby cywilnej.

Utrata przywilejów

Przez dwa ostatnie lata dostęp do wyższych stanowisk w sc, czyli dyrektorów generalnych, dyrektorów departamentów i ich zastępców mieli praktycznie tylko urzędnicy służby cywilnej. Szef sc dopuszczał inne osoby, jeśli brakowało chętnych wśród urzędników sc. Nowelizacja ustaw o służbie cywilnej, pracownikach samorządowych i Najwyższej Izbie Kontroli, która weszła w życie 25 maja, umożliwiła dostęp do konkursów wszystkim pracownikom służby cywilnej. Ponadto poselski projekt ustawy o służbie cywilnej, nad którym posłowie pracują w ekspresowym tempie, w ogóle znosi konkursy na te stanowiska. Jeśli ustawa zostanie uchwalona, będą one obsadzane przez powołanie spośród członków Państwowego Zasobu Kadrowego.

Pozbawienie urzędników mianowanych dodatku służby cywilnej pozwoli rocznie zaoszczędzić prawie 67 mln zł

- W efekcie, aby awansować, nie trzeba będzie posiadać statusu urzędnika mianowanego - mówi prof. Marek Rocki, członek Rady Służby Cywilnej.

- Co prawda, urzędnicy mianowani zostaną członkami PZK na pięć lat, ale nie będą mieli gwarancji, że obejmą wyższe stanowisko - dodaje prof. Grzegorz Rydlewski.

Liczbę osób znajdujących się w PZK zasilą także osoby, które zdadzą egzamin organizowany co najmniej cztery razy w roku przez Krajową Szkołę Administracji Publicznej - będzie przewyższać liczbę stanowisk do obsady. Obecnie w służbie cywilnej jest ok. 1600 wyższych stanowisk.

- Nominacje będą dokonywane w sposób uznaniowy przez różne organy, które mogą stosować zróżnicowane kryteria wyboru. Nie będzie zatem konkurencyjności, jawności, przejrzystości i jednolitości standardów przy powoływaniu na konkretne stanowiska - dodaje prof. Grzegorz Rydlewski.

Wspomniany projekt przewiduje też likwidację egzaminu w obecnej formie. Będą mogli do niego przystąpić tylko pracownicy posiadający trzyletni staż pracy w służbie cywilnej i znający co najmniej jeden język roboczy Unii Europejskiej, czyli angielski, francuski lub niemiecki.

Brak konkretów

Tak naprawdę jednak nie wiadomo, jaka będzie forma egzaminu w przyszłości. Szczegółowe rozwiązania ureguluje rozporządzenie prezesa Rady Ministrów. Pewne jest tylko, że będzie go przeprowadzała KSAP, a nie, jak dotychczas, USC, który ma być rozwiązany. Z dyskusji toczących się podczas obrad sejmowej Podkomisji Administracji i Spraw Wewnętrznych ds. poselskich projektów - trwają nad nimi prace mimo braku oficjalnego stanowiska rządu - wynika, że w przyszłości postępowanie kwalifikacyjne ma odbywać się ciągle.

- Przy braku chętnych może się jednak okazać, że nie odbędzie się nigdy - twierdzi prof. Działocha.

wiadomości
waluty
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)