Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Osiecki
|

Miodowicz: Wassermann odpowiada za śmierć Blidy

0
Podziel się:
Miodowicz: Wassermann odpowiada za śmierć Blidy

Money.pl: Jak pan ocenia poziom profesjonalizmu ABW podczas akcji zatrzymywania Barbary Blidy?

Konstanty Miodowicz, poseł PO, były szef kontrwywiadu UOP: Wydarzenia świadczą, że poziom pracy służby śledczej jaką jest Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego drastycznie się obniżył i jest nieporównywalnie niski w porównaniu z poziomem reprezentowanym przez jej poprzednika, czyli pion śledczy UOP.

Wczoraj popełniono kardynalne błędy, a wyjaśnienia owych błędów przez rzecznika prasowego agencji są w najwyższej mierze żenujące. Rzecznik ABW uważa, że funkcjonariusze dysponowali informacją o tym, że pani Barbara Blida posiada zezwolenie na broń, ale twierdzi, że gdy funkcjonariusze przyszli do Blidy i zażądali wydania od niej broni Blida powiedziała, że jej nie ma i na tym się dla nich sprawa skończyła.

No przecież to jest jakieś kuriozum! To przecież tak, jakby w sądzie oskarżony, pytany o popełnione przestępstwo, oświadczył, że jest niewinny - a sąd, słysząc te słowa, zacząłby go przepraszać, że go w ogóle fatygował w tej sprawie!

Podobnie żenujące jest wytłumaczenie działania funkcjonariusza, który miał za zadanie kontrolować panią Blidę w łazience, w momencie, gdy doszło do popełnienia przez nią samobójstwa. Funkcjonariusz ten miał być odwrócony i po prostu nie kontrolował pani Blidy. Jeśli tak było to oznacza, że de facto mogłoby go tam w ogóle nie być. Oznacza to, że działał niezgodnie z instrukcją i spowodował zagrożenie dla prowadzonej przez ABW akcji.

Money.pl: Kto jest winien tego, że tak drastycznie obniżyły się standardy działania ABW?

K.M.: Sądzę, że przede wszystkim kierownictwo państwa, które z służby kontrwywiadu i zabezpieczenia antyterrorystycznego uczyniło alternatywną policję. Teraz to nie jest służba, która ściga szpiegów, potencjalnych terrorystów - oni teraz w agencji zajmują się rzucaniem na ziemię detektywa Rutkowskiego, wtargnięciami do siedziby PZPN, czy śledzeniem w tzw. „zatoce czerwonych świń" (osiedlu, na którym od lat 80. mieszkali najważniejsi działacze PZPR - red.), który z byłych prominentów za, jakoby niewielkie pieniądze, wykupił swoje mieszkanie. Tym zajmują się obecnie służby powołane do działań kontrwywiadowczych i antyterrorystycznych.

Można przypuszczać, że również szkolenie kadr szwankuje, ponieważ to co zdarzyło się w przypadku pani Blidy jest niegodne służby, która rozwija się od 17 lat!

Money.pl: Czy to zatrzymanie miało być następną akcją pokazową jak np. wyprowadzenie w świetle kamer doktora Mirosława G.?

K.M.: To być może miało takie motywacje polityczne i miało być takim politycznym fajerwerkiem, jak zatrzymanie Emila Wąsacza. Tyle, że Emil Wąsacz to człowiek o bardzo stabilnej osobowości, po nim tego rodzaju szykany spływają jak woda po przysłowiowej kaczce.

Natomiast pani Blida była osobą niezwykle wrażliwą, osobą podatną na destabilizację psychiczną. Być może stała się ofiarą atmosfery w naszym kraju, gdzie teraz wszyscy ostrzegają wszystkich przed podsłuchami, prowokacjami inwigilacją i policją.

Money.pl: Czy w związku z tym, co się stało, minister koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann powinien podać się do dymisji?

K.M.: Zbigniew Wassermann powinien w ogóle dać sobie spokój z polityką! Jest swoistą prowokacją wobec Polski fakt, że jego kandydatura została wysunięta do przejęcia laski marszałkowskiej po Marku Jurku.

Minister Wassermann nie sprawdził się jako koordynator służb specjalnych. On o tych służbach po prostu nie ma bladego pojęcia, a jego stan psychiczny zastanawia. Gdyby miał w sobie choć łut przyzwoitości, o honorze w ogóle nie wspominam, bo to pojęcie zapewne obce panu Wassermannowi, powinien podać się do dymisji.

W sensie politycznym to on odpowiada za to co się stało. A to wydarzenie jest pierwsze, a zatem bezprecedensowe w 17-letniej historii służb specjalnych w Polsce.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)