Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Maciej Miskiewicz
|

Miskiewicz: Euromatołki w Muzeum Historii Monetarnej

0
Podziel się:

Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył: pokój, a nie wojna i bombarduje plan przyjęcia euro. Rząd traktuje PiS jak natrętną muchę.

Miskiewicz: Euromatołki w Muzeum Historii Monetarnej

Prezes PiSJarosław Kaczyńskioświadczył: _ pokój, a nie wojna _. Po czym - *razem ze swoim bratem - *okopał się na z góry upatrzonych pozycjach i bombarduje - póki co werbalnie - plany wprowadzenia Polski do przedsionka strefy euro. Rząd traktuje PiS jak natrętną muchę. A merytoryczny spór przesłoniła polityczna przepychanka.

Zdecydowana większość ekonomistów zgadza się co do tego, że sprzeczne sygnały w sprawie wejścia polski do korytarza ERM2 potęgują niepewność na rynkach walutowych.

Rząd choć świadomy tego, że droga do przyjęcia wspólnej waluty jest długa i wyboista -w osobie wiceministra finansów Ludwika Koteckiego - przekonuje, że zgoda PiS na rozpoczęcie negocjacji, które w ostatecznym rozrachunku doprowadzą nas do akcesji do eurolandu, oznaczałaby, że z dnia na dzień złoty umocniłby się o 5-10 proc.

Mówiąc wprost, gdyby PiS dał zielone światło dla negocjacji w sprawie ERM2, złoty umocniłby się w stosunku do euro o od ponad 20 do nawet blisko 50 groszy. A względem franka nawet o ponad 30 groszy. Co oznaczałoby to dla posiadaczy kredytów i firm, w imieniu których PiS tak zaciekle walczy o anulowanie opcji walutowych, nie trzeba chyba tłumaczyć.

Ale ani to, ani argumenty eurozwolenników - m.in. Danuty Huebner iLeszka Balcerowicza- przekonujących, że gdybyśmy mieli euro, walka z kryzysem byłaby prostsza, nie robią na politykach PiS i prezydencie żadnego wrażenia.

Ten mechanizm działa też w drugą stronę. Politycy Platformy z dobrotliwym poczuciem wyższości dyskredytują argumenty eurosceptyków i wypominają im to, że to za ich sprawą nie jesteśmy dziś tam, gdzie jest Słowacja.

Chyba tylko niepoprawni optymiści są w stanie uwierzyć w to, że składane po antykryzysowym szczycie u prezydenta deklaracje są czymś więcej niż okrągłymi formułkami grzecznościowymi. A dotychczasowi oponenci pod wpływem miłej atmosfery spotkania w Pałacu Prezydenckim ni stąd ni zowąd zrewidowali swoje stanowiska.

Przecież spór o euro w Polsce z dnia na dzień coraz mniej ma wspólnego_ z merytoryczną dyskusją . _Nie dawniej jak w środę prezydent oskarżył rząd o stosowanie zabiegów PR i manipulację na poziomie trzeciej klasy szkoły podstawowej.

_ - Mówienie, że przyczyną kryzysu jest brak euro, a receptą na wyjście z niego jest wprowadzenie europejskiej waluty, to manipulacja _ - podkreślaLech Kaczyńskii argumentując na rzecz opóźnienia naszej akcesji do eurolandu powołuje się na ostatnio opublikowany raport NBP_ . _Nie przeszkadza mu to, że z opasłego opracowania płynie wniosek, że korzyści z przyjęcia euro przeważają nad kosztami jego wprowadzenia.

Raport Money.pl
*NBP może obronić kurs złotego. Dlaczego nie chce? * Bank centralny ma prawie 60 mld dolarów rezerw walutowych. zobacz raport Money.pl

Jarosław Kaczyński nie mówi już o tym, że przyjęcie euro zubożyłoby każdego polskiego emeryta o 240 zł miesięcznie. Ale wciąż jak mantrę powtarza, że Polacy powinni wypowiedzieć się w referendum. Nie ma znaczenia to, że są wątpliwości, czy takie referendum byłoby konstytucyjne, bo Polacy głosując ze wejściem do UE, zgodzili się też na przyjęcie wspólnej waluty.

Wygląda więc na to, że bracia Kaczyńscy, choć - jak powszechnie wiadomo - są admiratorami polityki historycznej, to nie dotyczy to sfery finansów. Nie chcą pogodzić się z tym, że nasza waluta stanie się kolejnym eksponatem w Muzeum Historii Monetarnej, gdzie spoczęłaby obok tak szacownych eksponatów jak: niemiecka marka czy francuski frank. W końcu polityka historyczna, polityką historyczną, ale kolejnej okazji do kopania się po kostkach przepuścić nie można.

Z koleiDonald Tuski armia jego doradców nie potrafią w prostych żołnierskich słowach przekonać, że poddanie się jurysdykcji Europejskiego Banku Centralnego - chociażby w kwestii poziomu stóp procentowych - nie zagraża naszym interesom gospodarczym, a zwykłych Polaków wciąż będzie stać na obiad w restauracji czy nocleg w hotelu.

Samo przedstawianie wspólnej waluty jako panaceum na wszelkie zło może nie wystarczyć. Polacy chcą pewności, że euro nad Wisłą nie oznacza fali drożyzny i wciąż będą w stanie spłacać kredyty, które teraz wielu ciążą coraz bardziej. Gdy ją będą mieli, wtedy ani PiS, ani prezydent nie będą w stanie sprawić, że poniższa kolekcja nie powiększy się o monety z napisem Rzeczpospolita Polska.

Autor jest dziennikarzem Money.pl

Raport Money.pl
*Interwencja skazana na porażkę? * Rząd i NBP mają razem 55 mld euro na interwencję walutową. Za mało, by obronić złotego. zobacz raport Money.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)