Mucha: Minister finansów będzie miał więcej luzu

*Joanna Mucha, posłanka PO, członkini sejmowej Komisji Finansów Publicznych: * W sytuacji emerytów nie zmieni się nic. To co wywalczył rząd, to istotna kwestia dla ministra finansów, czy instytucji liczących i monitorujących dług publiczny. Jednak w sytuacji zwykłych obywateli nie zmienia nic.

Oczywiście oddzielną kwestią pozostaje to, co tak naprawdę rząd wynegocjował, bo dopiero w kwietniu poznamy ostateczną wersję wypracowanego porozumienia. Więc na konkrety musimy jeszcze poczekać.

Jest to niewątpliwie pierwszy krok, żeby kryterium zliczania długu publicznego i deficytu budżetowego było inaczej liczone. Byłoby świetnie, gdyby cała Europa mogła liczyć deficyt w ten sam sposób i według tych samych kryteriów. Wtedy byłoby sprawiedliwie.

Kolejnym krokiem jest zmiana naszych progów ostrożnościowych. Obecnie obowiązujące 50 i 55 procent należałoby proporcjonalnie obniżyć, tak żeby nie stwarzać poczucia zbytniego luzu w finansach publicznych. To byłoby niekorzystne, gdyż mamy ogromną liczbę wydatków sztywnych, których na razie nie możemy ruszyć.

Oczywiście, że nie możemy. Jednak minister finansów będzie miał teraz większe pole manewru i nie będzie musiał przejmować się głównie deficytem i przekroczeniem 55-procentowego progu ostrożnościowego. Minister będzie mógł teraz skupić się na reformie finansów publicznych, chociaż będzie ją musiał realizować w najgorszym możliwym momencie.

Ponieważ jesteśmy tuż po kryzysie, w momencie gdy kryzys spowodował uszczuplenie przychodów budżetowych i jednoczesny wzrost wydatków. Trzeba było przecież ponieść koszty większych wydatków związanych ze wzrostem bezrobocia, z pakietami antykryzysowymi. A żeby móc reformować trzeba poczynić pewne inwestycje, na które potrzebne są pieniądze. Dlatego może być ciężko jeśli chodzi o reformowanie w obecnym momencie.

Jestem wielką przeciwniczką realizowania reform OFE, które likwidowałyby fundusze, albo umożliwiały ich dobrowolne opuszczanie i przejście do ZUS, jak proponuje minister Fedak. To byłoby ze szkodą dla całego systemu i dla ubezpieczonych.

Należy, jednak nie w tak drastyczny sposób. Można zastanowić się nad pomysłami związanymi ze zmianą limitów inwestycyjnych. Dobrym rozwiązaniem byłoby utworzenie funduszy bardziej nastawionych na zysk dla ludzi dopiero wchodzących do systemu, gdzie większą część środków OFE lokowałyby w akcje. Nie całość, bo to byłoby niebezpieczne, ale na pewno więcej niż obecnie. Dla starszych klientów te limity inwestycyjne ulegałyby zmianie i następowałaby inwestycja w bardziej bezpieczne produkty. Nad taką zmianą można pomyśleć, ale na pewno nie nad całkowitą likwidacją OFE.