Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Kalińska
Agata Kalińska
|

Nie mógł się ruszać z bólu, szef dał mu aspirynę. Tak traktujemy pracujących w Polsce Ukraińców

585
Podziel się:

Spadł z drabiny i o mało nie złamał kręgosłupa. Szef miał dla niego tylko tabletkę przeciwbólową. Tak właśnie wyglądają relacje pracowników z Ukrainy z zatrudniającymi ich Polakami. Historia kobiety zostawionej na mrozie to jeden z bardzo wielu takich przypadków.

Druga edycja Polskiego Marszu Solidarnosci z Ukrainą w maju 2015 r. w Warszawie
Druga edycja Polskiego Marszu Solidarnosci z Ukrainą w maju 2015 r. w Warszawie (Karol Serewis/ EastNews)

Polska od kilku dni żyje historią Oksany, 43-letniej Ukrainki, która dostała wylewu. Pracodawca nie wezwał od razu karetki, tylko po dłuższym czasie wywiózł ze swojego gospodarstwa i zostawił na ławce. Dopiero wtedy wezwał pomoc.

Cofnijmy się do połowy stycznia. Magiel zmiażdżył rękę 28-letniej Alony. - Nie było szkolenia BHP. Była ciężka praca 12 godzin dziennie w pralni, za 10 zł na godzinę. Kiedy magiel zmiażdżył rękę mojej żony okazało się, że tylko ona jest winna -mówił Wirtualnej Polsce zrozpaczony Andrej Romanenko, mąż okaleczonej kobiety.

Alonie amputowano rękę powyżej łokcia. Czeka ją jeszcze seria zabiegów. Oksana może nigdy nie odzyskać sprawności sprzed wylewu. Dwa tragiczne wypadki w ciągu kilku tygodni. Co się dzieje na polskim rynku pracy?

Zobacz także: Zobacz też: Siostra opowiada o wypadku Oksany

Pocięta ręka, aspiryna na kręgosłup

W obu przypadkach czynności prowadzi prokuratura. Jest jednak mnóstwo przypadków, które do organów ścigania nigdy nie trafiają. Co nie znaczy, że ich nie ma.

Przykład? Pracodawca ze Śląska nie rozliczył się ze ściągniętymi z Ukrainy pracownikami oraz zostawił ich bez grosza i bez dachu nad głową w Wigilię. - Pomagaliśmy im. Ale oni wcale nie chcieli on nas pieniędzy. Oni chcieli mieć pracę, żeby samodzielnie móc zarobić na swoje utrzymanie - mówi money.pl Uliana Worobec, mieszkająca w Polsce dziennikarka i administratorka serwisu pracadlaUkrainy.pl.

Portalem administruje od dwóch lat. Dlatego przykładami, jak pracodawcy traktują ukraińskich pracowników, może sypać jak z rękawa.

- Na początku to miało być jedynie miejsce kojarzące potencjalnych pracodawców z potencjalnymi pracownikami. I nic poza tym. Z czasem się jednak okazało, że pracownicy w trudnej sytuacji, którzy nie mieli gdzie szukać pomocy, zaczęli się zwracać właśnie do nas. Na przykład człowiek stoi kilka godzin na dworcu i nie wie co robić, bo pracodawca, który miał po niego przyjechać się, nie zjawił. Zwracali się do nas o pomoc, bo nie dostali wypłaty, albo zostali oszukani. Okazało się, że takich przypadków jest bardzo, bardzo dużo - mówi.

Przypomina sobie sprawę z nieuczciwym pośrednikiem, który szukał pracowników z Ukrainy do warszawskich restauracji. Jedna z takich pracownic stłukła szklankę. - To się przecież zdarza. Ale stłukła tak nieszczęśliwie, że mocno poraniła sobie dłoń. Okazało się, że nie ma ubezpieczenia. Właśnie przez tego nieuczciwego pośrednika. W szpitalu opatrzono jej ranę - to nie jest tak, że zostawiono ją bez pomocy. Ale nie można już było przeprowadzić potrzebnej operacji. W efekcie ręka do dziś nie jest w pełni sprawna, a kobieta ma wielką bliznę. Wróciła na Ukrainę, nie chce już nigdy pracować w Polsce - opowiada Uliana.

Kolejny przykład. Na budowie chłopak spadł z drabiny. Na budowach ogólnie wypadków jest dużo i mogą się przydarzyć tak samo Polakom, Ukraińcom, jak i wszystkim innym pracownikom. Jednak ten akurat upadł tak nieszczęśliwie, że uszkodził sobie kręgosłup. - Nie mógł się ruszyć. Pracodawca kazał mu wziąć taksówkę i jechać do domu. Dopiero późnym wieczorem do niego przyjechał i wie pani co? Dał mu analginę. Chłopak nie może się ruszać, a dostaje tabletkę od bólu. Później podczas badań okazało się, że bardzo mało brakowało, a złamałby ten kręgosłup - wspomina Uliana. Analgina to środek podobny do naszego Apapu.

Ukraińca zatrudnię

Polski rynek pracy i ogólnie gospodarka w dużym stopniu jest uzależniona od pracowników ze Wschodu. Pisaliśmy o tym wielokrotnie w money.pl.Według danych Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej, na koniec 2017 roku wystawiono 1,82 mln oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcom, z czego 1,71 mln dla Ukraińców, 58 tys. dla Białorusinów i 31 tys. dla Macedończyków. Mimo to na koniec ub.r. było 67 tys. wolnych miejsc pracy, czyli o 4 tys. więcej niż rok wcześniej.

- Problem demograficzny istnieje i nie rozwiąże go sam program 500+. Jeśli nie będziemy legalizować pracy Ukraińców i pomagać im osiedlać się na stałe, to oni naprawdę pojadą dalej, na rynek niemiecki, włoski, norweski - wskazywał w rozmowie z money.pl prezes Work Service Maciej Witucki. - Proszę spojrzeć, ilu Ukraińców pracuje dziś na budowach.W Warszawie na placach budowy język ukraiński jest powszechny. Jeśli miałoby się okazać, że ci budowlańcy mogliby wyjechać do pracy w Berlinie, Paryżu czy Rzymie, to stanie nie tylko mieszkaniówka, ale także wielkie inwestycje infrastrukturalne, takie jak budowa dróg czy mostów - dodawał.

Jeśli pracowników z Ukrainy zaczyna w Polsce brakować, to dlaczego nadal traktowani są źle? - Zazwyczaj źle traktują Ukraińców ci, którzy nie wystawili nosa poza swoją najbliższą okolicę i nie znają nic innego. To właśnie oni uważają Ukraińców za obce ciało, że nie wiadomo kto tu przyjechał i nie wiadomo po co - ocenia Uliana Worobec.

- Ale są też pozytywne przykłady. Była sprawa chłopaka, który przyjechał do Polski w sobotę i niemal od razu zmarł. Nie był ubezpieczony, bo jeszcze nie zdążył podjąć pracy. Nie było więc za co sprowadzić ciała na Ukrainę. I tu właśnie pomógł polski przedsiębiorca, który miał go zatrudnić. Dał pieniądze rodzinie. Tak po prostu, z poczucia przyzwoitości - dodaje.

Uliana wskazuje, że w Polsce przebywa około dwóch milionów Ukraińców. Tych, którzy pracują u nas na czarno, właściwie nie sposób policzyć.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(585)
Obserwer
5 lata temu
Przypomnijmy sobie do jakich histerii medialnych dochodziło w Polsce na pojawiające się sygnały o wykorzystywaniu Polaków na Zachodzie wiele przypadków jest wyolbrzymianych przez samych pracowników, którzy mitologizują zwykłą codzienną pracę i przyrównąją ją do jakiś nadludzkich czynów to jest poprostu znak czasu,uważam że za ten stan rzeczy głównie winę ponosi finansjera światowa bo to z@ jej sprawą świat osiągnął dzisiejszy stan to znaczy posiadając możliwość emitowania pieniędzy całkowicie przejęli władzę nad politykami i polityką uprawianą na świecie. Politycy i finansjera światowa (korporacje globalne i Banki)wzajemnie ze sobą współpracują a drobni przedsiębiorcy stali się chłopcami do bicia zgodnie z bolszewicką doktryną zawsze musi być wróg na którym trzeba skupiać swoją uwagę
Er
5 lata temu
Nie wiem jak wy w tej Wirtualnejpolsce traktujecie ukraincow, ja ich tak nie traktuje, a jedynych jakich znam, to ci ze studiow, ale to dekade temu.
Konrad
5 lata temu
Jakie źle? Zarabiają tak samo jak Polacy, maja świadczenia, niech by pojechali jada Niemca jako Polacy w latach 90-00 to by zobaczyli co to znaczy źle - pensja 3-4 razy mniejsza niż dla Niemców i wypad do domu jak coś się stało
Tgb
5 lata temu
Agata Kalinska to ch6ba ukrainka. Nie my traktujemy.opisalas jeden przypadek i generalizujesz Jeszcze pewnie sama go wymysl8las
Cześć
5 lata temu
W Niemczech będzie wam lepiej hehehe
...
Następna strona