Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Niemieckie wybory parlamentarne zakończyły się patem. A to dla Niemiec prawie napewno oznacza dalsze tkwienie w miejscu.

0
Podziel się:
Niemieckie wybory parlamentarne zakończyły się patem. A to dla Niemiec prawie napewno oznacza dalsze tkwienie w miejscu.

Zarówno Chadecja, jak i Socjaldemokraci uzyskali po ok. 35%, pozostałe 30% podzieliły pomiędzy siebie trzy partie: Nowa Lewica (9%), Zieloni (8%) i Liberałowie (10%). Porażkę poniosła Partia Narodowa która uzyskała poniżej 4%. Zważywszy na świeży rozłam w socjaldemokracji i jej nieudolne rządy ostatniej kadencji, to właśnie socjaldemokraci mogą czuć się zwycięzcami tychże wyborów.

Gdyby chcieć na siłę znaleźć analogię z polską sceną polityczną, to SPD jest niemieckim odpowiednikiem SLD, CDU/CSU – odpowiednikiem PiS-u, Nowa Lewica – z grubsza przypomina Samoobronę, Zieloni – najbliżej im do SDPL, zaś Liberałowie – podobieństwo z PO. Z Nową Lewicą, podobnie jak u nas z Samoobroną, nikt nie chce tworzyć koalicji. Zaś dwie wypróbowane koalicje CDU/CSU-FDP oraz SPD-Zieloni mają odpowiednio 45% i 43%, co oznacza iż nie mogą utworzyć rządu większościowego.

Pozostał jeszcze jeden okręg wyborczy – Drezno, w którym z przyczyn losowych wybory odbędą się na początku października. W tym okręgu jednak o sukces będzie trudno zarówno koalicji lewicowej, jak i prawicowej. Tu zwycięstwo odniesie Nowa Lewica – której poparcie w byłej NRD przekracza 25%, zapewne ze względu na przeszłość części członków partii wywodzących się z byłej partii komunistycznej.

Co więc będzie z Niemcami? Rysują się trzy wyjścia – wszystkie moim zdaniem prowadzą ten kraj do marazmu i gospodarczego paraliżu decyzyjnego.

Pierwsze rozwiązanie to utrzymanie się przy władzy koalicji SPD- Zieloni jako rządu mniejszościowego popieranego po cichu w głosowaniach przez Nową Lewicę – nazwijmy ten wariant polskim. Wówczas rząd za cenę poparcia skrajnie lewicowych populistów będzie musiał zaniechać cześć reform i szukać okazji na rozpisanie kolejnych wcześniejszych wyborów.

Drugie rozwiązanie to dołączenie do koalicji lewicowej Liberałów z FDP, de facto więc tradycyjny partner chadeków musiałby dokonać swoistej zdrady koalicjanta. Ceną byłyby resorty gospodarcze oraz radykalniejsze reformy gospodarcze. Wszelkie społeczne koszty reform można by było potem zwalić na Liberałów właśnie. Ten wariant uważam za najbardziej prawdopodobny, ale niesie on ze sobą ryzyko, iż w razie niepowodzenia reform w następnych wyborach Nowa Lewica zajmie miejsce SPD na scenie politycznej.

Trzeci wariant to szeroka koalicja Chadeków z Socjaldemokratami, na wzór tej z lat 60-tych. Teraz jednak wydaje się, że nie ma woli politycznej dla takiego posunięcia. Nie ma zimnej wojny, a społeczeństwo jest znacznie bardziej pogrążone w marazmie. Nie bardzo też widzę szansę na osobiste porozumienie pomiędzy przywódcami obu partii.

Tak czy inaczej dla Niemiec nie nadszedł jeszcze czas na zmiany. Co dla nas Polaków wcale nie musi być tragiczne. Niemcy słabe, pogrążone we własnych wewnętrznych problemach i sporach, Niemcy niekonkurencyjne to szansa na dalszy rozwój naszej gospodarki. Kolejne koncerny bowiem przeniosą część produkcji za Odrę, nasi eksporterzy nie będą mieli specjalnych kłopotów z konkurencją na rynku, zaś rzesze naszych pracowników sezonowych dalej skutecznie wypełnią lukę w zatrudnieniu po niepracujących a siedzących na zasiłku Niemcach. Jednym słowem, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)