Józef Oleksy przeprosił swoich kolegów za krytyczne wypowiedzi, ale nadal uważa, że ujawnienie taśm to prowokacja.
"Przepraszam Aleksandra Kwaśniewskiego, wybitnego polityka, za to, że dotknęły go niczym nie poparte sugestie, które powtarzałem" - mówił Józef Oleksy.
A jednocześnie stwierdzał, że nie bierze odpowiedzialności za rozmowę nagraną przez ochronę Aleksandra Gudzowatego. "Nie pamiętam tej rozmowy, choć nie zaprzeczam, że mogła się odbyć" - twierdził Oleksy podczas konferencji prasowej.
Janik: To jest żenujące
Podczas nagranej rozmowy Oleksy obmawiał swoich kolegów z lewicy. Aleksandra Kwaśniewskiego nazwał "małym krętaczem" i że nigdy się nie rozliczy ze swojego majątku, o Borowskim, że źle rozliczył kampanię SdPl, a o Szmajdzińskim, że to nadęty buc, z którym nie rozmawia.
Oleksy: Ten język to wina rozgoryczenia
"Przepraszam Marka Borowskiego, przepraszam też Jerzego Szmajdzińskiego, po prostu chciałem powiedzieć, że jest małomówny" - stwierdził były premier.
Oleksy najwyraźniej nie wiedział, jaką linie obrony przyjąć, jednocześnie przepraszał i zaprzeczał temu, że pomówił swoich kolegów.
"Nie biorę odpowiedzialności za tę rozmowę. Kolejny raz jestem ofiarą prowokacji. To była prywatna rozmowa, uważam nagrywanie takich rozmów za haniebne. Niestety, w Polsce szczerość nie jest cnotą. Może faktycznie, czasami źle dobieram słowa, jestem krytyczny, autoironiczny" - wyjaśniał Oleksy.I dodał, że jest pewien, że znajdzie sposób, aby zadośćuczynić swoim kolegom.
Oleksy: Przepraszam. Co innego miałem na myśli Tymczasem Aleksander Kwaśniewski powiedział, że wyklucza Oleksego ze swojego kręgu i, że zachował sie on jak kretyn i zdrajca.
Szef SLD Wojciech Olejniczak stwierdził natomiast, że Oleksy zakończył swoją działalność w Sojuszu.
Czytaj także: