Amerykański minister skarbu Timothy Geithner przedstawił długo oczekiwany plan poprawy sytuacji banków przez wykupienie ich _ toksycznych _ aktywów, opartych na niespłacalnych długach hipotecznych.
Administracja zamierza przeznaczyć na to z budżetu najpierw od 75 do 100 miliardów dolarów z wydzielonego przez Kongres funduszu TARP (Toxic Assets Relief Program) wartości 700 mld dolarów.
Plan przewiduje wykupienie aktywów łącznej wartości biliona dolarów. Ogólną wartość toksycznych aktywów - które administracja zaczęła ostatnio eufemistycznie nazywać _ aktywami odziedziczonymi _ (legacy assets) - szacuje się na 2 bln dolarów, choć cenę ich trudno w istocie ustalić.
Rząd liczy jednak również na udział w wykupie prywatnych instytucji finansowych, którym udzieli w tym celu niskooprocentowanych pożyczek z Federalnej Korporacji Ubezpieczenia Depozytów Bankowych (FDIC) i Rezerwy Federalnej.
Oczyszczenie banków z obciążających ich bilanse złych aktywów ma odmrozić kredyt, którego wstrzymanie leży u podłoża obecnego kryzysu ekonomicznego.
Zdaniem ekonomistów pieniądze z funduszu TARP nie wystarczą jednak na pełną realizację planu, ponieważ część środków z niego wydano już na ratowanie niektórych banków przed bankructwem. Niektórzy eksperci oceniają, że rząd będzie potrzebował dodatkowych 400 mld dolarów.
Giełda zareagowała pozytywnie na ogłoszenie planu: w pierwszych godzinach transakcji na Wall Street wskaźnik Dow Jones podskoczył o ponad 260 punktów. Zwyżkowały także pozostałe indeksy: Nasdaq i S&P.
Była to zupełnie inna reakcja rynku niż na ogłoszenie przez Geithnera w lutym początkowego planu uzdrowienia banków, ocenionego jako zbiór mętnych ogólników. Dow Jones spadł tego dnia o 380 punktów.
Z drugiej strony, szefowie niektórych prywatnych instytucji finansowych, jak fundusze hedgingowe, zaproszonych do współpracy przy wykupie _ odziedziczonych aktywów _, wyrażają obawy, że rząd może im stawiać kłopotliwe warunki, jak np. limitowanie wynagrodzeń dla menadżerów.
Obawy te pojawiły się w związku ze sprawą wysokich premii przyznanych menadżerom American International Group przez dyrekcję tego ubezpieczeniowego giganta mimo jego złych wyników finansowych i otrzymania 170 miliardów dolarów z budżetu na ratowanie przed bankructwem.
Premie te wywołały powszechne oburzenie. Izba Reprezentantów Kongresu uchwaliła w zeszłym tygodniu ustawę o ponad 90- procentowym ich opodatkowaniu. Posunięcie to krytykuje się w sferach finansowych jako populistyczny gest, który wzbudza nieufność Wall Street do rządu.