Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Amnezja Leppera i podatki Sobiesiaka

0
Podziel się:

Skazany nieprawomocnie na karę bezwzględnego pozbawienia wolności Andrzej Lepper doznał swoistej iluminacji i ogłosił na antenie TVN, że czasy mamy znów stalinowskie.

Płaskoń: Amnezja Leppera i podatki Sobiesiaka

*Skazany nieprawomocnie na karę bezwzględnego pozbawienia wolnościAndrzej Lepperdoznał swoistej iluminacji i ogłosił na antenie TVN, że czasy mamy znów stalinowskie. *

Asumptem do wyrażenia mocnej opinii ma być sposób sądzeniaStanisława Łyżwińskiego, z którym przewodniczący Samoobrony podzielił wokandę w sprawie seksafery.

Niegdysiejszy poseł spotykał się z wymiarem sprawiedliwości za kratami aresztu, ponieważ ze względu na stan zdrowia nie mógł być transportowany do budynku sądu. Po ogłoszeniu wyroku wyjechał jednak na wolność w karetce pogotowie, co pozwala stwierdzić, że konkluzja Leppera jest grubo przesadzona. Za Stalina, jeśli Łyżwiński opuściłby już więzienie, to w samochodzie całkiem innego przeznaczenia. Podążającym w niewiadomym kierunku.

[

Dzik: Cenzurowane mecze i trzeźwe potańcówki ]( http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/dzik;cenzurowane;mecze;i;trzezwe;potancowki,45,0,580909.html )

Koszmarne porównanie przywołuje z humorystycznej pamięci zgoła inne czasy, z których stalinowski aparat bezpieczeństwa czerpał bez ograniczeń.

Bohater wielu dowcipów agent Stirlitz po wielogodzinnych torturach, mających na celu wydobycie z jego pamięci kontaktów i adresów, został wrzucony do celi. Po chwili strażnik zagląda przez judasza. Styilitz tłucze głową o ścianę, powtarzając niczym mantrę: muszę sobie przypomnieć, muszę, bo ci szaleńcy mnie zabiją!

Mentalność Leppera przetrwa jeszcze długo partię, którą zbudował na populistycznej bazie, nawet gdy podobne porównania będą coraz bardziej bez sensu. Czasy zmieniają się bowiem przeważnie nie do poznania.

Zeznający przed sejmową komisją hazardową Ryszard Sobiesiak również zapadł na absolutną amnezję i na każde pytanie odpowiadał: nie wiem, nie pamiętam, ewentualnie od czasu do czasu - nie powiem. Odmieniło mu się dopiero, gdy postawił na swoim i doprowadził do utajnienia przesłuchania.

Wychylający się zza zamkniętych drzwi członkowie komisji zdradzali, że słynny Rychu z podsłuchów Kamińskiego dzieli się teraz wiedzą wyczerpująco, a nawet barwnie się rozkręcił.

Zachowanie Sobiesiaka było zrozumiałe i zarazem zaskakujące. Wchodząc do gmachu parlamentu, nie omieszkał nazwać dziennikarzy swołoczą. Trzeba więc przyjąć do wiadomości, że nie miał ochoty nawet na krótkie pogawędki w obecności tak szemranego towarzystwa. Jednoznacznie przy tym zauważył, że w dzisiejszych czasach obok dziennikarzy winę za wszystko nie ponoszą już Żydzi i cykliści. Za sprawców afery hazardowej uznał - oprócz wymienionych na sejmowych schodach - szefa CBA, pogrążonych w ciągłych rozgrywkach polityków oraz tępych urzędasów, którzy utrudniają mu życie.

ZOBACZ TAKŻE:

W pierwszych słowach wygłoszonego przed komisją oświadczenia boss hazardowego biznesu przedstawił się jako człowiek ze wszech miar uczciwy, jako przedsiębiorca dający pracę wielu ludziom, a w zamian za to niszczony przez polityczną i państwową machinę. Skoro nie skorzystał z okazji, żeby wejść z komisją w dialog, czyli przekonać opinię publiczną do swej niepośledniej szlachetności, musi chyba mieć wyjątkową alergię na swołocz z kamerami.

Chwilowe uczulenie wywołali u Sobiesiaka również członkowie komisji. Kończąc atakującą mowę. ostrzegł: _ Nie zmusicie mnie do udziału w waszej grze na waszych warunkach _. Po przerwie zmienił jednak zdanie i gdy drzwi przed ciekawską opinią zostały zatrzaśnięte, zdecydował się na daleko idące ustępstwa, czym doprowadził do zadowolenia nawet posłankę Beatę Kempę.

Prace komisji hazardowej dobiegają końca. Z dużym prawdopodobieństwem można przewidzieć, że podobnie jak poprzednie tzw. sejmowe organy śledcze, zespół pod przewodnictwem Mirosława Sekuły nic albo niewiele wyjaśni.

W tym zakresie Sobiesiak miał rację, wypominając komisji w żywe oczy, że miliony z jego podatków są marnotrawione na bezefektowne obrady. Z naszych podatków także.

Autor felietonu jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)