Płaskoń: Janusz Palikot został świętym Mikołajem

Palikot wystąpił w Radomiu. Gdyby był w lepszej formie, wybrałby pewnie większą scenę albo przynajmniej zwołał konferencję prasową. Po Warszawie rozeszła się co prawda wieść, że poseł zmienił plany ze względu na prezydenta Miedwiediewa, który przyleciał do Polski akurat 6 grudnia, więc mógłby odebrać jednoaktówkę jako manifestację przeciwko wizycie. Na scenie radomskiej Janusz Palikot podał jednak inne powody.

Kilka tysięcy Polaków miało go prosić, żeby nie odchodził z Wiejskiej. Nazwiska żadne nie padły, natomiast Palikot, niczym Hamlet drugiej kategorii, stanął twarzą w twarz wobec kwestii: _ To be, or not to be _. Z jednej strony głos ludu, z drugiej - słowo się rzekło. Doszedł więc do wniosku, że jeszcze nie wie do jakiego wniosku dojdzie, ale na wszelki wypadek zapowiada, iż złoży mandat szybciej niż za cztery tygodnie. I to w takich okolicznościach, że wszyscy odczują prawdziwą satysfakcję.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/141/t20365.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/palikot;zrzeknie;sie;mandatu;posla,239,0,733167.html) Palikot zrzeknie się mandatu posła
Termin nie dalej niż za miesiąc stwarza Palikotowi co najmniej trzy satysfakcjonujące okazje. Może zbudować na Wiejskiej szopkę, żeby przyjmować hołdy ludu. Będzie i na czasie, i a propos poziomu polskich elit politycznych. Albo w sylwestra może urządzić takie fajerwerki, że pokolenia będą opowiadać o nieziemskiej łunie, która zajaśniała na polskim niebie. W tym przypadku wskazana byłaby jednak daleko posunięta ostrożność. Biorąc pod uwagę skłonność posła z Lublina do przesady, nie da się wykluczyć, że jakiś budynek wyleci w powietrze. Będąc na miejscu dyrekcji Sali Kongresowej nie wynająłbym mu jej na tę noc za żadne pieniądze.

Jest wreszcie święto Trzech Króli. Gdyby Janusz Palikot zdecydował się złożyć mandat właśnie wtedy, powinien uwzględnić, że to teraz dzień wolny od pracy i kancelaria Sejmu będzie nieczynna. Może co prawda przejść się po Warszawie z kolędą i wrócić na Wiejską 7 stycznia, ale wówczas przekroczy czterotygodniowy termin.

Wybór tej daty pozwoliłby mu natomiast wyplątać się z paradoksalnej sytuacji. W końcu chciał, ale nie pozwolili. Zostałby ze swoim ludem bez żadnych już zobowiązań wobec reszty. Przynajmniej do końca kadencji.