Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Rzeczpospolita na sygnale

0
Podziel się:

Michał Kamiński zapewnił naród, iż całkiem zbyteczne jest ogłaszanie raportu o stanie zdrowia Lecha Kaczyńskiego, gdyż on na co dzień gołym okiem widzi, że prezydentowi nic nie dolega, a nawet przeciwnie.

Płaskoń: Rzeczpospolita na sygnale

*Michał Kamiński zapewnił naród, iż całkiem zbyteczne jest ogłaszanie raportu o stanie zdrowiaLecha Kaczyńskiego, gdyż on na co dzień gołym okiem widzi, że prezydentowi nic nie dolega, a nawet przeciwnie. *

Minister wygłosił oświadczenie, mając oczy odziane w ramki okularów, co stawia pod znakiem zapytania prawdziwość użytej przez niego frazeologii. Zdumiewające, że niuansu tego nie wychwycił jeszcze poseł Palikot, który najbardziej ze wszystkich obywateli w dziejach RP troszczy się o wyniki okresowych badań głowy państwa.

Na prezydenckim zdrowiu próbuje zrobić interes publiczna służba, nomen omen, zdrowia. Szpital MSWiA w Gdańsku straszy Pałac sądem z powodu niezapłacenia 214 tys. zł za to, że w pobliżu nadbałtyckiej kwatery Lecha Kaczyńskiego dyżurowała przez dłuższy czas karetka reanimacyjna.

Roszczenia dotyczą roku 2006, kiedy resort spraw wewnętrznych znajdował się jeszcze w objęciach tej samej opcji, co Lech Kaczyński. Wniosek z tego wypływa oczywisty, że są w Polsce faktury wymagalne dopiero po częściowej zmianie władzy.

Także w Sulechowie koło Zielonej Góry żądają zapłaty aż 250 tys. zł z powodu ochrony zdrowia prezydenta. W tym przypadku chodzi o karetkę, która rozbiła się w prezydenckiej kolumnie, ponieważ nieprzywykły do dużych prędkości kierowca wykonał zły manewr i trzasnął w auto jadące z naprzeciwka.

Dziwnym trafem również ta sprawa została nagłośniona dopiero teraz, mimo że wypadek zdarzył się przed jesiennymi wyborami. Skoro sulechowskie karetki poruszają się wolno, to lepiej omijać tamten rejon szerokim łukiem, jeśli ktoś ma problemy ze zdrowiem. Mogą po prostu nie zdążyć na czas.

W kraju, gdzie mało co jest już poezją, prawie wszystko staje się przejawem politycznego łomotu. Ranny w stanie wojennym działacz pierwszej Solidarności Czesław Kłosek zwrócił Kancelarii Prezydenta order na znak protestu przeciwko nadaniu polskiego obywatelstwa brazylijskiemu piłkarzowi po to tylko, żeby ten mógł zagrać w naszej reprezentacji.

Główny tropiciel PiSJacek Kurskinatychmiast odkrył, że Kłosek należy do PO, więc w domyśle niecny czyn zainspirowały szwadrony Tuska. Te same, które miały dobijać watahę.

Wojciech Cejrowski ogłosił w tych dniach, że zrzeka się polskiego obywatelstwa, co, jakby nie patrzeć, jest gestem dużo bardziej wymownym niż zwrot odznaczenia. Komentarza Kurskiego na ten temat jakoś jednak nie słychać, mimo że poglądowo Cejrowski lokuje się w ideowej szpicy PiS. A może właśnie dlatego nie słychać. Dla świeżo upieczonego dysydenta takie milczenie jest złotem. Gdyby bowiem Kurski się odezwał, to Cejrowski mógłby wyjść na tym jak Ziobro na laptopie wyswatanym z narzeczoną albo jak posłanka Szczypińska na pamiętnej torebce. Ewentualnie jak sam prezydent w teledysku lizbońskim.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)