Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Słupki rosną ze strachu

0
Podziel się:

W rozgrywce między kancelarią przy Alejach Ujazdowskich a pałacem na Krakowskim Przedmieściu zdarzył się niezauważony jeszcze przez dociekliwych publicystów absolutny remis.

Płaskoń: Słupki rosną ze strachu

Donald Tuskzapowiadał na październik nieprawdopodobną rewolucję, natomiast prezydent Kaczyński miał podejmować w listopadzie przywódców w liczbie kalkulowanej na kilkanaście tuzinów głów przeważnie niekoronowanych, lecz ważnych dla globalnego świata.

W obydwu przypadkach efekt okazał się godny programu _ Śmiechu warte _.
Z poczynań otoczenia pana prezydenta oraz jego samego śmiać się już nawet nie chce. Można tylko obstawiać zakłady, co się jeszcze wydarzy przez najbliższe dwa lata. Pewnie niejeden Obama się dowie, że powiedział to, co mu przez myśl nie przeszło.

Moskwa grozi, że chce się dobrać do Krymu, więc strach myśleć, jakie skutki może mieć kolejna niepodległościowa wyprawaLecha Kaczyńskiego. W końcu Ukraina leży ciut bliżej Polski niż Gruzja, a naszemu prezydentowi czasem się ponoć wydaje, że jest jak Piłsudski, choć bez Kasztanki. Szczytów unijnych przez dwa lata będzie chyba więcej niż przywódców na prezydenckiej gali, zatem w tym obszarze należy oczekiwać największej porcji kiepskiego humoru.

A propos szczytów: Francja wyraziła zaskoczenie, że Lech Kaczyński leci pogadać z Mongołami i przywitać się z japońskim cesarzem akurat w tym czasie, gdy francuski prezydent miał go przekonywać do podpisania Traktatu Lizbońskiego.

Po pierwsze Kaczyński mógł w Brukseli nie zrozumieć, iż Sarkozy proponuje taki sam termin wypicia butelki wina, gdyż powszechnie wiadomo, że Francuz nie zna polskiego. Po drugie sprawa nie jest jeszcze definitywnie stracona. Wystarczy zwołać w trybie ekspresowym szczyt unijny, a nasz prezydent może zmienić plany.

Donald Tusk pewnie i tym razem by odpuścił, zwłaszcza że jego gabinet u progu drugiego roku rządów może mieć na głowie ważniejsze sprawy. Emigracja na Wyspach obwieściła, że przetrzyma kryzys gospodarczy i do Polski masowo nie powróci, co znaczy, iż nie wyczuwa nawet symptomów zapowiadanego w kampanii wyborczej cudu nad Wisłą.

Jeśli natomiast rozjuszeni związkowcy wzniosą kolejne barykady, to premier może stanąć przed problemami, o których nie śniło się dbającym o słupki jego popularności spin doktorom.

Tusk różni się odJarosława Kaczyńskiegoprzede wszystkim tym, że zapowiada zmiany w precyzyjnie określonym czasie, po czym szybko zapomina, że zapowiadał.

Kiedy PiS wprowadzał w Polsce atmosferę powszechnego zastraszenia, to już po kilku miesiącach znaczna część społeczeństwa czuła się tak, jakby miała być budzona kołataniem do drzwi o szóstej rano. Nie do pomyślenia było, żeby jakiś tydzień zakończył się bez zatrzymania przynajmniej jednej osoby. Przyboczny minister Ziobro nigdy przy tym nie precyzował, kiedy dobiegnie końca rozpracowanie osławionego systemu.

Donald Tusk tymczasem ogłasza, że w październiku nastąpi długo wyczekiwana rewolucja. Wszyscy wiedzą, że chodzi o konsumpcję rocznej pracy komisji Palikota, mającej skutecznie wyrugować z życia wszelkie idiotyzmy, przeszkody oraz biurokratyczne kłody. Miesiąc przeszedł i okazało się, że rząd osiągnął niesamowity sukces. Jak dobrze pójdzie, obywatele nie będą już mieli obowiązku meldunkowego.

Kilka dni później niezależne międzynarodowe gremia opublikowały ranking państw pod względem przyjazności systemu podatkowego. Polska w ciągu roku spadła ze 125 pozycji na 141. W kręgu unijnym gorzej niż u nas mają tylko mieszkańcy Rumunii.

Autorzy raportu podkreślają, że od lat nie zmienia się w Polsce liczba przepisów, ich jakość oraz stan kompletnego chaosu w systemie podatkowym. Przedsiębiorcy dodają, że szkoda słów. Najlepiej to wszystko wysadzić i zacząć budować od nowa.

Minął październik. Mija pierwszy rok rządów ekipy Donald Tuska. Słupki popularności trzymają się na wysokim poziomie, ponieważ opinia publiczna zdaje sobie sprawę, że alternatywą może być jedynie powrót Jarosława Kaczyńskiego. Ta sama opinia coraz częściej powtarza, że wszyscy oni są po jednych pieniądzach. I równie często pyta - tylko dlaczego za nasze pieniądze?

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu i redaktorem naczelnym _ Panoramy Opolskiej _.

ZOBACZ TAKŻE OPINIE PUBLICYSTÓW O PREMIERZE TUSKU i ROKU JEGO RZĄDÓW:

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)