Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Tylko prezydent wie, gdzie jest kasa

0
Podziel się:

Dobrze czasem posłuchać naszego pana prezydenta. Podczas wizyty głowy państwa w Nysie wystawiona przez grono pedagogiczne uczennica zapytała, dlaczego Lech Kaczyński przyjechał akurat do tego miasta. - Ponieważ Nysa leży w Polsce - padła natychmiastowa odpowiedź.

Płaskoń: Tylko prezydent wie, gdzie jest kasa

Dobrze czasem posłuchać naszego pana prezydenta. Podczas wizyty głowy państwa w Nysie wystawiona przez grono pedagogiczne uczennica zapytała, dlaczego Lech Kaczyński przyjechał akurat do tego miasta. - _ Ponieważ Nysa leży w Polsce _ - padła natychmiastowa odpowiedź. Krótki komunikat, a ileż w nim finezyjnego patriotyzmu!

W tym samym czasie Donald Tusk przebywał na forum najbogatszym burżujów w Davos, które zdecydowanie leży poza Polską. Tydzień wcześniej szusował po stokach we włoskich Dolomitach. A przecież także mógł pobyć sobie w Nysie. Albo w pobliskich Głuchołazach, znajdujących się jeszcze na terytorium Polski. W przeciwieństwie do nieodległego Jesenika, który leży już w Czechach. Warto zapamiętać, żeby się nie pomylić ze względu na brak granicy.

Prezydentów generalnie warto słuchać. Pierwszy wybrany w wolnych wyborach przeszedł do historii językoznawstwa dzięki _ nie chcę, ale muszę _. Drugi po zakończeniu podwójnej kadencji zapisał się w annałach kynologii z powodu płomiennego apelu do psa marszałka Dorna. Lech Kaczyński natomiast - kiedy już skończy się ten paskudny kryzys - ma szansę zostać honorowym członkiem związku numizmatyków. Ogłosił bowiem właśnie, że _ rząd nie znajduje pieniędzy, tylko szuka oszczędności i cięć _ i dlatego _ osiągnął marketingowe mistrzostwo świata _.

Mój sąsiad emeryt na długo przed kryzysem, a nawet przed wyborem obecnego pana prezydenta przeżywał swoistą fantasmagorię. Uwierzył, że jeśli będzie przemierzał osiedle z nosem przy ziemi, to prędzej czy później znajdzie gotówkę. Efekt był taki, że każdego miesiąca brakowało mu zasobów w portfelu, gdyż żył ponad stan, a na chodniku znajdował przeważnie kapsle z butelek po piwie.

Jeśli natomiast chodzi o kwintesencję Lecha Kaczyńskiego, to rząd faktycznie mógłby znaleźć. Na przykład tam, gdzie PiS odchudził budżet państwa, obniżając znacząco podatki i tak najlepiej zarabiającym.

Zdumiewające jak blisko pana prezydenta znalazł się na płaszczyźnie ideowej OPZZ. Przewodniczący związku Jan Guz wymyślił, że przeżyjemy kryzys z dużo słabszym zawałem, jeśli ograniczymy napływ pracowników spoza Unii. Emigranci z lat 80. mieli wielkie szczęście, że logika OPZZ-u rozkwitała wówczas tylko w Polsce, bo w przeciwnym razie zachodni Niemcy czy Francuzi pogoniliby ich w te pędy do NRD.
OPZZ i pozostałe związki zawodowe mogłyby przysłużyć się ograniczeniu skutków kryzysu, zmniejszając swoje etatowe kadry albo przynajmniej obcinając niebotyczne zarobki szefów rozmnożonych struktur. Kto jednak wtedy wyprowadzałby na ulice ludzi, żeby rzucali petardy i kamienie tak, jak podczas niedawnego protestu w Rzeszowie? Atak przypuszczony na siedzibę zakładu energetycznego w imię obniżenia cen prądu przypominał jako żywo reakcje z początków kapitalizmu, gdy robotnicy niszczyli maszyny, a nawet rzucali się z pięściami na lokomotywy.

Emocje będą najgorszym przejawem nadchodzącego kryzysu. Trudniejszym do opanowania niż zawirowania kursów walut i notowań giełdowych. Może by więc pan prezydent podpowiedział, gdzie szukać pieniędzy. Co prawda wspomoże w ten sposób rząd nie ze swojej bajki, ale docelowo zdobędzie wdzięczność całego narodu. A w kolejnych wyborach nie będzie miał konkurentów. Nikt się po prostu nie odważy.

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu i redaktorem naczelnym _ Panoramy Opolskiej _.

gospodarka
kryzys
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)