Płaskoń: Wiceszef Platformy przeprasza za Tuska

Przeprosiny miały miejsce na łamach _ Faktu _, który dla Jarosława Kaczyńskiego jest przynajmniej tak samo wiarygodny jak media radiomaryjne oraz _ Gazeta Polska _. Prezes zwierza się _ Faktowi _ z najbardziej osobistych spraw, podczas gdy z większością pozostałych tytułów nie rozmawia nawet o sprawach wagi państwowej. Inaczej być nie może, ponieważ gazety te są niemieckojęzyczne albo powiązane z: Michnikiem, Lisem, Olejnik i cyklistami.

Uprasza się sztab wyborczy PiS-u o przeczytanie wątku do końca przed zwołaniem ewentualnej konferencji w celu przedstawienia narodowi całej prawdy. Przepraszający kieruje strukturą Platformy zaledwie w powiecie namysłowskim, Tusk zaś ma na imię Łukasz. Dzięki zbieżności nazwisk z Tuskiem właściwym załapał się w poprzednich wyborach do sejmu z 18. miejsca na liście.

Teraz układacze list awansowali go na pozycję 11., więc wiceprezes apeluje do elektoratu, żeby drugi raz się nie nabrał, gdyż poseł Łukasz jest wyjątkowym nieudacznikiem. W jego ocenie nie nadaje się nawet do roli kandydata i powinien czym prędzej wrócić na zajmowane uprzednio stanowisko pomocnika tapicera.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/101/t124005.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/zwolinski;pis;nie;poruszy;mlodych;a;po;nie;przeskoczy;barcelony,135,0,849799.html) Zwoliński: PiS nie poruszy młodych, a PO nie przeskoczy Barcelony

Biorąc pod uwagę stan elektoratu, nie da się wykluczyć, że w parlamencie po jesiennych wyborach zasiądzie nadal dwóch Tusków. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można natomiast przypuścić, że Platforma Obywatelska w powiecie namysłowskim będzie wkrótce miała nowego wiceprezesa.

W Prawie i Sprawiedliwości podobny numer raczej by nie przeszedł, gdyż Jarosław Kaczyński zatwierdza osobiście kandydatów nawet z najgłębszego terenu, a w partii tej liczy się przede wszystkim przejrzystość światopoglądowa. Żeby nie wzbudzać podejrzeń, zwłaszcza po rewoltach odszczepieńców, najlepiej być jak posłanka Anna Sobecka. Stanowcza w wierze i patriotyzmie, nieustępliwa w tropieniu wroga.

Postawa byłej spikerki Radia Maryja mogłaby posłużyć do sporządzenia instrukcji wzorcowego działacza PiS. Gdy w czasie ubiegłoniedzielnej pielgrzymki pod szczytem Jasnej Góry jeden z wiernych uszkodził w religijnej ekstazie kamerę Polsatu przy okazji okładania po twarzy reporterki tej stacji, pani Sobecka od razu postawiła właściwą diagnozą.

Po pierwsze była to perfidna prowokacja premiera, marszałka oraz Adama Michnika. Po drugie, jeśli nawet w świętym miejscu faktycznie zdarzy się trzepnąć kobietę między oczy, to nagłaśnianie incydentu – tu zacytujmy posłankę in extenso – służy dyskryminacji _ najlepszej cząstki narodu, ludzi uczciwych, ofiarnych, dla których Bóg, honor, ojczyzna i naród są imperatywem wewnętrznego ducha _.

Jeśli ktoś bardzo chce zostać posłem, a nie nazywa się Tusk i nie jest Sobecką, nadchodzące wybory otwierają nowe możliwości, bez warunków wstępnych. Janusz Palikot ogłosił, że weźmie na swoje listy każdego. Wystarczy tylko wysłać maila. Były poseł Platformy jest przekonany, że zajmie na Wiejskiej przynajmniej 10 proc. foteli. Ponieważ z logicznym myśleniem w kręgach poselskich bywa marnie, godzi się uprzedzić zainteresowanych, iż co dziesiąty mail nie gwarantuje wygranej w postaci porządnej gaży przez cztery lata. Tak dobrze nie ma nawet u największych błaznów.