Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Ziemia! Ziemia! Tu mówi wasz poseł!

0
Podziel się:

Na pożegnanie z polskim i powitanie z europejskim parlamentem Joanna Senyszyn ujawniła niebywałą okoliczność. Od dawna niektórzy uważali, że nasi posłowie mówią i zachowują się tak, jakby pochodzili z innego wymiaru. Ze świata równoległego albo przynajmniej z pozaziemskiej rzeczywistości. Pani Senyszyn nareszcie przypuszczenia te potwierdziła.

Płaskoń: Ziemia! Ziemia! Tu mówi wasz poseł!

Udzielając wywiadu jednej z TV, oświadczyła ni stąd ni zowąd, że gmach na Wiejskiej jest niczym stacja kosmiczna. Sieć podziemnych korytarzy wedle najlepszej wiedzy posłanki służy do zespolenia poszczególnych sektorów.

Takich, jak komora badań eksperymentalnych, czyli Sala Kolumnowa, w której zbierają się komisje specjalne - z restauracją, w której mieszkańcy bazy odpoczywają oraz poddają się zajęciom integracyjnym. Albo miejsce spotkań plenarnych, gdzie ekipa stacji prowadzi zażarte spory na temat aktualnych odkryć kosmicznych w swoich zespołach - z salonem odnowy biologicznej, częścią zaopatrzeniową oraz noclegownią.

To by tłumaczyło, dlaczego niektórzy wybrańcy narodu notorycznie zielenieją z wściekłości, a także wyjaśniało niezrozumiałe dotąd zdarzenia na Wiejskiej. Kiedy Aleksander Kwaśniewski,jeszcze w okresie poselskim, opuszczał gmach Sejmu przy użyciu drabiny, to być może chciał się poczuć jak kosmonauta wychodzący w przestrzeń okołoziemską. Albo Gabriel Janowski bełkocący przed laty na mównicy, następnie wyniesiony przez straż marszałkowską, a później obcałowujący swoich kolegów. Jeśli ktoś przez dłuższy czas znajduje się w stanie nieważkości, może zwyczajnie odjechać.

Z nowszych przypadków trzeba w innym świetle spojrzeć na zachowanie posłów PO, którzy w poprzedniej kadencji dobijali się w środku nocy do kajuty Sandry Lewandowskiej z Samoobrony. W gąszczu ciągów komunikacyjnych, o których wspomina Joanna Senyszyn, mogli się po prostu pogubić i szukali ratunku.

Także ostatnia głośna deklaracja Jarosława Kaczyńskiego ma całkiem inny wymiar po oświadczeniu lewicowej europosłanki. Gdyby prezes PiS stąpał twardo po Ziemi, to z pewnością nie zaliczyłby siebie do grona Armii Krajowej. Bo ani jeszcze nie wygląda, ani rocznikowo nie pasuje.

Komentując swoje odkrycie, deputowana do Parlamentu Europejskiego podkreśliła kąśliwie, że niektórzy członkowie misji rzadko opuszczają stację przy Wiejskiej, więc nie mają bladego pojęcia o tym, co się dzieje na zewnątrz. W tym względzie nasz parlament różni się zdecydowanie od gmachu w Strasburgu, w którym nie ma części sypialnianej. Chcąc nie chcąc posłowie muszą po skończonych obradach udawać się do przestrzeni ogólnoludzkiej.

Wielu zresztą robi to szybko i z ochotą, a niektórzy notorycznie pędzą nawet znacznie dalej niż do hotelu. Już w połowie sesji plenarnych nasilają się odgłosy kółek przy walizkach toczonych po ogromnym dziedzińcu. Listy podpisane, diety zaliczone, można brać kurs na lotnisko i wracać do domowych pieleszy.

Niewiele trzeba, żeby wypchnąć deputowanych ze stacji. Wystarczy odpowiednio wysoki przelicznik euro.

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu i
redaktorem naczelnym _ Panoramy Opolskiej _.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)