Platformie do wygranej potrzebny będzie Smoleńsk

Tournee premiera - wymuszone przez topniejące poparcie dla jego partii, wyraźnie doganianej przez PiS oraz podgryzanej przez Ruch Poparcia Palikota - jest rozpaczliwą próbą powstrzymania nieuniknionego. Jeszcze przed rozpoczęciem kampanii, czynownicy PO zapowiadali, że agitacja i udział Donalda Tuska w kampanii nie będzie potrzebny.

Byli święcie przekonani, że Polacy ich i tak kochają, oraz że wystarczy, że premier będzie się pokazywał na ekranach telewizorów jako gospodarz Unii Europejskiej, poklepywany przez największych tego świata. Miało nie być powtórki z jesieni ubiegłego roku. Wtedy w kampanii samorządowej spoglądający z plakatów wyborczych Tusk przekonywał, że kto jak kto, ale on nie chce robić polityki, tylko budować.

**

Na trudne czasy potrzebni są politycy z cojones**

Cóż, okazało się jednak, że nijakość i nuda platformerskiej kampanii, nawet wspieranej przez przywiezionych z Brukseli Jerzego Buzka i Janusza Lewandowskiego, to prosta droga do wyborczej klęski. Oglądając konferencje PO i jej spoty, odnoszę wrażenie potwornego zmęczenia ze strony działaczy tej partii. Nie potrafią wykorzystać ewidentnych atutów.

Przecież Polska dokonała w ostatnich latach gigantycznego skoku, jeżeli chodzi o inwestycje infrastrukturalne. Mimo wpadek z budową autostrad i z koleją, naprawdę jest się czym chwalić. Sztabowcy PO, Jacek Protasiewicz i Małgorzata Kidawa-Błońska, nie potrafią tego sprzedać. Donald Tusk nie miał wyjścia, musiał wraz z Pawłem Grasiem zapakować się do autobusu i - niczym Barack Obama - osobiście ratować partię przed klęską.

Czy spotkania z Polakami-szarakami, ściskanie rąk i tysiące odpowiedzi na pytania typu: _ Jak żyć Panie premierze _ - pomogą? Na pewno pokazywanie - _ Jestem taki jak W _y, może wyhamować fatalną dla PO tendencję w sondażach. Platformę może jednak uratować co innego i jej liderzy doskonale zdają sobie z tego sprawę.

PiS zmądrzał, PO zbaraniało. Mamy jakieś wybory?

Wraz z rozpoczęciem _ Tusk de Polgne, _jej liderzy - Grzegorz Schetyna, Radosław Sikorski, Sławomir Nowak, niemal jednym głosem w różnych mediach powtarzali mantrę - _ łagodny Jarosław Kaczyński, otoczony wianuszkiem aniołków PiS, to blaga. Prawdziwy Kaczyński to ten z wykrzywioną grymasem nienawiści twarzą, otoczony Macierewiczem, Fotygą i Kamińskim _.

Tylko przestraszenie wyborców powrotem IV RP może przynieść powtórkę z 2007 roku. W kampanii do Parlamentu Europejskiego, prezesowi PiS wyrwało się _ - Jeśli poprzecie Platformę Obywatelską, pomożecie sobie, pomożecie Polsce. Dziękuję bardzo _. Platforma wykorzystała nawet tę wpadkę w swoim spocie. Ostatnią deską ratunku jest więc sprowokowanie PiS i powrót do smoleńsko-układowej retoryki.

Jeżeli nawet Jarosław Kaczyński nie da się podpuścić i zachowa do 9 października miłość w oczach oraz łagodny uśmiech na twarzy, to możemy być pewni, że prochy, dorobek CBA i Smoleńsk nie będą schodziły z ust....tym razem polityków Platformy.