Polaczek: Rząd zafundował firmom bombkę na choinkę

*Jerzy Polaczek, poseł PiS, były minister transportu: *To jest zaledwie jedna z wielu decyzji fiskalnych, które mają zastąpić strategiczne decyzje w sprawie reformy finansów publicznych. Gdyby w 2010 była podjęta prawdziwa debata i nastąpiłaby realizacja obietnic z początku roku, to może odbiór tego projektu byłby inny. A tak mamy kolejne strzyżenie podatników, którzy do tej pory mogli korzystać z ulg.

Projekt ten jest źle odbierany nie tylko przez opozycję, ale również przez ekonomistów. Wskazują oni, że przedsiębiorcy mają i tak zbyt dużo obciążeń podatkowych.

Wszędzie można znaleźć jakieś nadużycie. Ale premier zapomniał, że z tego odliczenia korzysta zdecydowana większość małych przedsiębiorców prowadzących często jednoosobową działalność gospodarczą, którzy nie są krezusami. Dla tych firm wydatek kilku dodatkowych tysięcy to być albo nie być.

Nie kwestionuję tego, że rząd powinien szukać oszczędności niezależnie od tego czy mamy kryzys, czy nie. To jest jego obowiązkiem i powinnością. Nie zgadzam się jednak z formułą szukania oszczędności za wszelką cenę. Przypominam, że w październiku został złożony u marszałka Sejmu projekt kodeksu postępowania, zawierający m.in. regułę, według której całe ustawodawstwo podatkowe procedowane jest jak kodeksy, czyli propozycje zmian powinny być znane na początku roku podatkowego, tak żeby był mniej więcej rok na przygotowanie się do nich. Tymczasem ograniczenie VAT na samochody z kratką przedstawione zostało niedawno.

Projekt ten został włączony w ustawy około budżetowe, dlatego prace nad nim były kontynuowane. Niestety jest to postawienie pod ścianą wielu właścicieli firm. Tym bardziej, że rząd chce by ustawa zaczęła obowiązywać z chwilą wybicia północy 31 grudnia.

To jest pewien ciąg różnych nakładających się na siebie skutków, które oczywiście w pierwszej kolejności odbiją się na przedsiębiorcach. Jednak w tym łańcuchu najbardziej poszkodowany będzie klient, który będzie musiał zapłacić za wszystkie podwyżki, jakie nastąpią po drodze.

Moim zdaniem jest ogromna różnica między uprawianą przez rząd polityką promocji Polski jako najlepiej rozwijającej się gospodarki w Europie, a rzeczywistością. Premier Donald Tusk zachęca do inwestowania w naszym kraju, bo jesteśmy zieloną wyspą, ale z drugiej strony nakłada kolejne fiskalne obciążenia, na tę grupę dzięki której mamy tak dobre wyniki.

Atmosfera w dziesiątkach firm jest daleka od prezentowanego oficjalnie optymizmu premiera. Te dodatkowe obciążenia na pewno jej nie poprawią.

Żeby odpowiedzieć na to pytanie należy odwołać się do konferencji premiera i ministrów, która odbyła się na Politechnice Warszawskiej na początku roku. Wtedy to zapowiedziano głęboką reformę całego systemu finansów publicznych, przedstawiono szeroki pakiet reform. Tymczasem niewiele z nich zostało zrealizowanych. W życie wchodzą jedynie te, które można określić jako pomysły łupieżcze. Nawet w drugiej połowie roku posłowie w interpelacjach pytali rząd o plany reform, ale nie doczekali się odpowiedzi.

Tymczasem mówimy o tym rozwiązaniu na początku grudnia, ale pewnie już w połowie miesiąca trafi ono do prezydenta do podpisu. Można więc powiedzieć, że rząd zafundował podatnikom prawdziwą bombkę na choinkę.