Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polak - tani służący u pani Europy. Nie zna języka, ale dobrze pracuje.

0
Podziel się:

Nie znają języka, niewielu ma kwalifikacje. W krajach „starej” Unii Polacy pracują za najniższe stawki. Godzą się na to, bo w kraju bieda aż piszczy. Według danych ministerstwa gospodarki, ponad pół miliona osób co roku wyjeżdża z Polski do pracy. Jadą najczęściej na dwa, trzy miesiące, głównie do Niemiec, USA i Włoch. Przywożą 2 miliardy euro. Te pieniądze mają spore znaczenie i dla ich rodzin, i dla polskiej gospodarki.

Polak - tani służący u pani Europy. Nie zna języka, ale dobrze pracuje.

Wyjazdy za granicę zmniejszają bezrobocie w Polsce, dlatego także na oficjalnych stronach internetowych administracji państwowej pojawiają się ogłoszenia w stylu: „Jeśli chcesz popracować w wakacje legalnie za granicą, wejdź tutaj. W Szwecji czekają na zbieraczy jagód i runa leśnego, w Norwegii - truskawek, a we Włoszech - winogron”. I coraz więcej osób z nich korzysta.
Kierowca w Wielkiej Brytanii, piekarz i hydraulik na Cyprze, elektryk w Hiszpanii – wylicza oferty dla Polaków pracownik Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Norwegowie szukają 4,5 tys. rybaków, niewielu mniej Szkoci i Hiszpanie. Za granicą potrzebują przede wszystkim fachowców, którzy dobrze znają się na swojej robocie i są tani.
A Niemiec woli zatrudnić pokojówki z Polski, niż Niemki. One sumienniej pracują, no i znacznie mniej trzeba im płacić. Nie chorują, nie marudzą. Szanują te 600 euro, które dostaną co miesiącu. Niemce trzeba byłoby zapłacić prawie trzy razy tyle. Zatrudniając Polki, Niemcy oszczędzają krocie. Swoich pracowników szanują. „Wyjeżdżam już trzeci rok z rzędu. Podczas wakacji biorę urlop w Polsce, by dorobić sobie za granicą. To ratuje nasz domowy budżet – opowiadała mi kobieta, która na stałe zatrudniona jest w jednym z dolnośląskich szpitali, gdzie zarabia 700 zł netto (160 euro). Jej mąż jest na zasiłku, mają dziecko w wieku szkolnym, a za mieszkanie płacą 150 zł.

Na pracę w zawodzie na saksach nie ma co liczyć większość absolwentów szkół wyższych. W krajach „starej” Unii nie ma pracy dla filologów, fizyków, chemików, matematyków, nawet ekonomistów z tytułem magistra. Wyjątkiem są informatycy, którchy chętnie zatrudniają Anglicy, Niemcy oraz Irlandczycy.
W Norwegii szpitale czekają natomiast na polskich lekarzy i pielęgniarki. Kuszą wysokie stawki za tydzień dyżurowania, opieka socjalna, oraz przywileje zawodowe. Kontrakty najczęściej negocjowane są osobiście.

Najwięcej ofert pracy za granicą - wśród tych, którymi dysponują pośredniaki -skierowanych jest jednak do pielęgniarek. Mogą znaleźć one etaty np. we Włoszech. Tutaj rekrutują je przede wszystkim prywatne kliniki dla najciężej chorych. Za granicą polskie siostry opiekują się głównie pacjentami w hospicjach i domach starców. A płaci się im połowę stawki przeznaczonej dla Włoszki, czyli około 700 euro.

Dorabiają tutaj sobie także… emeryci z Polski. ”Miałam wybór: albo przejdę na wcześniejszą emeryturę, albo mnie wyrzucą. Co miałam zrobić? Zgodziłam się na 600 złotych miesięcznie i odeszłam. Teraz dorabiam u Niemca. W sezonie uzbieram zawsze na ogrzewanie domu zimą” – opowiada wrocławianka Aniela K.

Kraje „starej Unii” obawiały się, że po otwarciu granic może zaleć je tania siła robocza z Europy Środkowej. Tak jednak się nie stało. Wprawdzie w pierwszych dniach po rozszerzeniu Wspólnoty trudno było dostać bilet na autobus z Polski do Londynu, to po kilku tygodniach sytuacja się odwróciła. Niemal cudem było zarezerwowanie miejsca w autokarze jadącym ze stolicy Wielkiej Brytanii do Warszawy. Polacy wracali, bo nie znaleźli pracy w Ziemi Obiecanej. Prawda była gorzka: - Nie znam dobrze angielskiego. Nie chcieli zatrudnić mnie nawet w barze. Na miejscu nie wiedziałem co ze sobą zrobić – opowiadają dzisiaj. Może znajdą pracę w Ojczyźnie....

Zakładania własnej firmy natomiast nie polecam. Jeśli bowiem w życie wejdą pomysły podwyższenia stawek na ZUS, to żaden biznes nie będzie się opłacał. A autokary wyruszające na Zachód znów się zapełnią, tym razem uchodźcami z Polski.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)