Publicysta "Prawa i Gospodarki" zwraca uwagę, że nikogo nie niepokoi to, że grunty orne są zachwaszczone i porośnięte krzewami lub drzewami. Wznowienie na nich produkcji wymagałoby -zdaniem Kowalskiego- bardzo kosztownej rekultywacji gleby.
Polskim rolnikom chodzi głównie o tak zwane odrolnienie ziemi, które umożliwi jej sprzedaż pod różnego rodzaju inwestycje - pisze dziennikarz "PiG". Zwraca uwagę, że nieprzypadkowo najwięcej ugorów i odłogów jest w województwie mazowieckim. Gminy patrzą na to przychylnym okiem, ponieważ z inwestycji mają zdecydowanie większe wpływy niż z chłopskich podatków. "A ziemia nie protestuje" - komentuje Janusz K. Kowalski.
iar/PiG/miszcz/em