Premier montuje zderzaki, będzie bolało

Jednym wolniej, innym szybciej, aż do roku 2030, gdy kobiety zostaną zrównane w prawach z mężczyznami. Feministki pewnie by się ucieszyły, gdyby perspektywa nie dotyczyła wyłącznie wieku emerytalnego. Premier zapewnił, że emerytury będą zdecydowanie wyższe po przesunięciu granicy okresu produkcyjnego do 67 lat. Bez względu na płeć, pochodzenie i wyznanie.

Zapomniał tylko dodać, że optymistyczna zapowiedź odnosi się do tych, którzy dotrwają. Biorąc pod uwagę nieprzewidywalność rozmiarów i skutków kryzysu, może ich pozostać niewiele.

W kwestii wyznaniowej szef rządu zapewnił o planach rozpoznania przywilejów emerytalnych księży. Deklaracja taka wydaje się puszczeniem oka w kierunku Janusza Palikota na wypadek zerwania przez PO koalicji z PSL-em, co nastąpi niechybnie, gdy tylko Platforma spróbuje podejść serio do problemu KRUS-u. Precyzyjna zapowiedź podwyżek dla jednej grupy zawodowej - wojska i policji - sugeruje natomiast, że nadchodzą naprawdę ciężkie czasy i Donald Tusk doskonale zdaje sobie sprawę na kogo będzie musiał liczyć.

Rząd Tuska: Agent, karateka i biskup w stanie spoczynku

Cała nadzieja w długości expose premiera. Skoro rządowi nie udało się zrealizować większości zapowiedzi sprzed czterech lat, to może teraz wyjdzie podobnie i - uwzględniając proporcję czasową obydwu wystąpień - nie wszystko będzie obcięte. Przy odrobinie szczęścia co nieco może nawet zostać dołożone, w czym Platforma Obywatelska wykazuje czasem prawdziwe mistrzostwo.

Dość przypomnieć zapowiedź obniżenia kosztów utrzymania państwa, złożoną u progu poprzedniej kadencji, która w efekcie zakończyła się 20-procentowym rozrostem biurokracji. W planach globalnych cięć, mających nas uchronić przez powtórzeniem losu Grecji, premier nie zechciał umieścić ponownej obietnicy zlikwidowania np. urzędów wojewódzkich, co jest zrozumiałe samo przez się. W biurowych pokojach tkwi przecież najwdzięczniejszy, bo sowicie opłacany z państwowej kasy, elektorat.

Trudno pojąć, dlaczego media z takim przejęciem ekscytują się expose, skoro wieloletnia praktyka dowodzi, że inauguracyjne wystąpienia szefów rządów to zazwyczaj podrzędnej jakości literatura fantastyczna. Realnie natomiast wszystko może się zdarzyć w kraju, w którym minister finansów przekonywał przed wyborami, że budżet ma się świetnie, a wkrótce po wyborach odkrył ku własnemu zaskoczeniu, iż jest wprost przeciwnie.

Minister Rostowski to doświadczony finansista, więc w tym kontekście interesujący wydaje się np. eksperyment powołania filozofa na urząd ministra sprawiedliwości. Nie będąc prawnikiem Jarosław Gowin może wreszcie zacznie robić porządek w resorcie. W myśl zasady, że przełomów często dokonują ci, którzy w danej dziedzinie są laikami.
Gowin, podobnie jak reszta ministrów, ma być według deklaracji premiera zderzakiem w nowym rządzie.

Po piątkowym expose wiadomo mniej więcej, z czym wszyscy będziemy się musieli zderzyć. Skutków kraksy nie da się natomiast przewidzieć podczas najgorętszych sejmowych debat. Premier montuje zderzaki, ale napęd pojazdu jest w dużej mierze poza jego zasięgiem. Takie są mechanizmy globalnych powiązań i zależności.