Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prof. Witold Orłowski: Nie czekajmy na dziurę Bauca

0
Podziel się:
Prof. Witold Orłowski: Nie czekajmy na dziurę Bauca

Money.pl: Czy posłowie powinni grzebać w ustawach rządowych?* Prof. Witold Orłowski z Niezależnego Ośrodka Badań Ekonomicznych:* Oczywiście, że nie powinni. Bardzo często dochodzi do sytuacji, w których posłowie wprowadzają istotne zmiany do prawa, przy czym często są one wprowadzane w ostatniej chwili w czasie trzeciego czytania. Dochodzi do błędów i już nie chodzi o dobrą, czy złą wolę, ale o to, że przegłosowywane są pewne rozwiązania i dopiero potem posłowie dowiadują się, co przegłosowali i jakie są tego konsekwencje. Myślę, że w przypadku ustaw rządowych idealną zasadą byłaby taka, iż posłowie te ustawy przyjmują albo odrzucają.

Money.pl: Gdyby posłowie nie grzebali w ustawie budżetowej, nie byłoby problemu, że grozi nam niedoszacowanie dochodów budżetu i brak w nim kilku miliardów złotych? W.O.: Otóż w Polsce powstała pewna praktyka, wręcz skandaliczna, że posłowie proponując jakieś dodatkowe wydatki i jako źródło sfinansowania tych wydatków wskazują zwiększenie dochodów np. z tytułu podatku VAT. Bez cienia uzasadnienia, dlaczego te dochody miałyby być większe. Minister finansów i rząd mają obowiązek przyjmować nie optymistyczne, tylko raczej lekko pesymistyczne założenia dotyczące dochodów. Natomiast to nie znaczy, że nawet w przypadku gdyby dochody okazały się o kilka miliardów mniejsze od oczekiwanych, to nie znaczy że grozi nam jakiś krach. To znaczy tylko tyle, że jeśli tak będzie, to pogorszy nam się znacząco struktura wydatków. Trzeba będzie raptem obcinać inwestycje, a zostawiać wydatki konsumpcyjne, których obciąć w tym roku się nie da.

Money.pl: A ile tych pieniędzy może nam zabraknąć? Wpływy z prywatyzacji będą na pewno mniejsze od założonych, podobnie wpływy z podatków. Ile to może być mniej? W.O.: Jest jeszcze za wcześnie na dokonanie precyzyjnych szacunków, w końcu mamy dane za jeden miesiąc. Sytuacja gospodarcza jest niezła i nie wydaje się, żeby coś poważnego nam groziło. Jeśli już nam coś grozi, to tylko niewykonanie planu z powodu jego sztucznego nadmuchania, a nie tego że w gospodarce dzieje sięcoś złego. 5 mld zł to nie jest kwota, od braku której budżet miałby się załamać.

A jeśli okaże się pod koniec roku, że brakuje kilku miliardów złotych w budżecie, co wtedy może zrobić minister finansów? W jaki sposób szybko znaleźć brakujące pieniądze? W.O.: Minister finansów może wystąpić do Sejmu o zmianę wysokości deficytu budżetowego, ale jest to rzecz, której bardzo się unika, bowiem jest to rodzaj kompromitacji dla rządu. Zdecydowanie bardziej prawdopodobna jest blokada pewnych wydatków, które pozwalają zaoszczędzić kilka miliardów złotych - częściowo dzięki przesunięciu wydatków na następny rok. Część tych działań może mieć także charakter takiego zamiatania śmieci pod dywan. Jest więc to możliwość fikcyjnych posunięć, ale mam nadzieję że rząd do takich się nie ucieknie i gdyby doszło do braku kilku miliardów, to rząd sięgnie po sprawdzone metody blokowania wydatków.

Money.pl: A jakim ministrem finansów będzie prof. Zyta Gilowska? Takim zaradnym, potrafiącym stawić czoło politykom, czy właśnie zamiatającym śmieci pod dywan? W.O.: To dopiero zobaczymy. Kto, jakim okazuje się ministrem finansów, wiemy dopiero jak musi rozwiązać jakieś problemy. Prof. Gilowska wydaje się być kandydatką na sprawnego ministra, ale to będziemy mogli ocenić, jak sobie radzi w sytuacji braku dostatecznych dochodów budżetowych w stosunku do zaplanowanych wydatków.

Money.pl: Premier dużo obiecuje. Teraz zapowiedział zwiększenie nakładów dla personelu medycznego, w budżecie zaplanowano dużo wydatków socjalnych. Czy grozi nam w związku z tym jakiś kryzys finansów publicznych w przyszłości, czy premier i rząd jednak wie, co robi? W.O.: Trudno dać jednoznaczną odpowiedzi na to pytanie. Uważam, że w perspektywie roku, czy dwóch lat, na pewno nie grozi nam żadne załamanie finansów publicznych. Jeśli nawet padają ostrzegawcze informacje, że może zabraknąć 5 mld zł, to są to wszystko kwoty, które absolutnie rząd jest w stanie opanować. Druga sprawa jest taka, że polskie finanse publiczne są chore. Nie dokonano poważnych reform, które by je ustabilizowały. Te reformy musiałyby dotyczyć przede wszystkim tzw. wydatków socjalnych. Bez jakiś oszczędności w tej dziedzinie, nie da się trwale ustabilizować finansów publicznych. Mądry rząd nie powinien czekać, aż się pojawi "dziura Bauca" i potem załamywać ręce w rozpaczy, tylko powinien działać z wyprzedzeniem. A najlepszy moment
do działania jest właśnie teraz, kiedy gospodarka rośnie, a bezrobocie spada.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)