Armia wyprowadziła prawie tysiąc protestujących, część z nich została aresztowana. We wczorajszych zamieszkach zginął syn przywódcy Bractwa Muzułmańskiego Mohammeda Badie.
Przez całą noc trwały starcia policji i zwolenników władz z ukrywającymi się w meczecie członkami Bractwa Muzułmańskiego. Ci zabarykadowali wejścia i odmówili poddania się. Jeszcze przed południem armia w pokojowy sposób weszła do meczetu. Kobiety puszczono wolno, a część mężczyzn aresztowano.
Bractwo Muzułmańskie deklaruje tydzień marszów sprzeciwu przeciwko tymczasowym władzom Egiptu. Oskarża je o dokonanie masakry na okupujących dwa kairskie place islamistach. Według oficjalnych źródeł, zginęło wówczas ponad 630 osób, a ponad 3 tysiące zostało rannych.
Od rana w Kairze doszło do kilku incydentów. Świadkowie mówią o krótkiej strzelaninie na jednym z mostów w centrum miasta. Strzały oddano także z jadącego samochodu. Sprawców złapano.
Coraz więcej mieszkańców osiedli i dzielnic mobilizuje się do nocnych akcji, a teraz już nawet do dziennych patroli. Ustawiają zapory na drogach, zatrzymują i przeszukują przejeżdżające samochody.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Egipt nie dla turystów. Biura podróży zawiesiły loty Priorytetem jest w tej chwili zapewnienie obywatelom powrotu. Wysłano już po nich samoloty. | |
Zachód bagatelizuje sytuację w Egipcie? _ Kraje UE zamierzają ustalić wspólne stanowisko w przyszłym tygodniu. Do tego czasu jedynym skutkiem będą pełne oburzenia oświadczenia _ - zauważa komentator niemieckiego dziennika. | |
Egipska armia weszła do meczetu, w którym byli islamiści W budynku przebywało prawie tysiąc zwolenników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego. |