Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Putinowi puściły nerwy

0
Podziel się:

Piątkowa kolacja w Lahti zakończyła się kłótnią między premierami pięciu państw a Władimirem Putinem. Kto zaczął?

Putinowi puściły nerwy
(PAP/EPA)

Podobno piątkowa kolacja w Lahti zakończyła się kłótnią między premierami pięciu państw a Władimirem Putinem. Kto zaczął?

Okazuje się, że sprzeczkę sprowokował Putin, nerwowo reagując na wypowiedzi pięciu liderów: prezydenta Łotwy, Polski, premierów Szwecji i Danii oraz przewodniczącego PE Josepa Borrella, którzy skrytykowali postawę Rosji w konflikcie w Gruzji, a także sytuację w Czeczenii. Za ich sprawą główny planowany temat kolacji - współpraca energetyczna - zszedł na drugi plan.

Nie drażnić misia

Jak relacjonują źródła - Borrell swoje wystąpienie na kolacji z Putinem rozpoczął od ironicznej uwagi, że "dobrze się stało, że Rosja w ubiegłym roku odcięła dostawy gazu na Ukrainę, bo UE zrozumiała, że potrzebuje wspólnej polityki energetycznej".

Potem powiedział Putinowi, że owszem, UE chce zawrzeć strategiczne partnerstwo z Rosją z powodu zapotrzebowania na jej dostawy, ale "nie sprzeda praw człowieka za energię".

Wtedy Putin nie wytrzymał krytyki i zaczął odbijać piłeczkę. Wytknął Hiszpanii skorumpowanych burmistrzów, którzy siedzą w więzieniach, a całą Europę oskarżył o niepowstrzymanie zbrodni w byłej Jugosławii. Dostało się też Włochom, mimo, że - jak relacjonują źródła premier Romano Prodi - próbował rozładować napięcie. _ "Kolebką mafii są Włochy, a nie Rosja" - oświadczył zdenerwowany Putin. _

W tym czasie prezydent Francji i kanclerz Niemiec zachowywali milczenie, a kiedy przyszła kolej ich wypowiedzi, skoncentrowali się na sprawach energetycznych, zgodnie z zasadą "nie należy łączyć gospodarki i moralności.

Kłótnia, ale jednym głosem

Po szczycie zarówno prezydent Jacques Chirac, jak i kanclerz Angela Merkel zapewniali dziennikarzy, że szczyt był bardzo udany, a UE zachowała jedność.

Podobny przekaz otrzymali też dziennikarze na głównej konferencji prasowej. Występujący wspólnie prezydent Władimir Putin, premier sprawującej przewodnictwo Finlandii Matti Vanhanen i przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso skoncentrowali się na sprawach relacji energetycznych.

Bez konkretów

Putin, choć zapewniał, że chce zagwarantować stabilność i przewidywalność w tych relacjach, unikał konkretnych zobowiązań.

Nie obiecał tego, na czym Unii Europejskiej najbardziej zależało - ratyfikacji Europejskiej Karty Energetycznej, która zapewniłaby przejrzystą podstawę prawną kontraktów energetycznych i bezpieczeństwo prawne dla europejskich inwestorów.

Ponadto, nie wiadomo, czy postanowienia Karty znajdą się w nowej umowie o partnerstwie strategicznym, choć obie strony deklarują, że już na szczycie UE-Rosja w listopadzie chcą rozpocząć negocjacje w tej sprawie.

Na piątkowej konferencji prasowej prezydent Lech Kaczyński przyznał, że poruszył temat Gruzji, podkreślając, że warunkiem współpracy z Rosją jest wspólnota wyznawanych wartości. Potwierdził też, że prezydent Rosji odpierał zarzuty o naruszaniu praw człowieka w Rosji.

"Prezydent Putin odpowiadał w ten sposób, że sytuacja w Rosji nie jest gorsza niż w Europie Zachodniej. Jeżeli chodzi o postawę Unii Europejskiej, to z nielicznymi wyjątkami (...) jednolity front został w bardzo istotnym stopniu zachowany" - powiedział Lech Kaczyński.

Lekcja polityki siły

"Władimir Putin udzielił przywódcom UE lekcji polityki siły", skomentował niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". "Ten, kto liczył na ustępstwa ze strony Putina, doznał rozczarowania", dodaje "SZ".

Przywódcy 25 krajów pokazali, że uczą się postępowania z "profesjonalistą w rodzaju Putina". Zachowali różnice zdań w sprawach szczegółowych, występując jednak wobec Putina solidarnie.

"Historycznie zrozumiała lecz podobnie niebezpieczna" jest tendencja do demonizowania Putina, występująca w niektórych krajach środkowo- i wschodnioeuropejskich - czytamy. "W celu zagwarantowania ich bezpieczeństwa, Bałtowie i Polacy zostali przyjęciu do NATO. UE nie jest jednak bronią przeciwko Putinowi" - podkreśla gazeta. "Gdy estoński komisarz UE Siim Kallas porównuje dzisiejszą Rosję do kraju z epoki stalinowskiej, to opowiada bzdury" - uważa gazeta.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)