W "Gazecie Prawnej" czytamy, że już dziś wiadomo, iż część kosztów na reklamę nie znajdzie się w oficjalnym - zaniżonym - zestawieniu wyborczych wydatków. Wizerunek kandydatów na prezydenta możemy oglądać w telewizji już od początku lata, mimo że zgodnie z prawem powinny się one pojawić na ekranach nie wcześniej niż 24 września.
Pełnomocnik finansowy komitetu PiS tłumaczy obecność na ekranach jednego z braci Kaczyńskich, mówiąc, że jest to Jarosław a nie Lech - kandydat na prezydenta. Z kolei PO wyjaśnia, że obecność w spotach Donalda Tuska jest związana z jego startem w wyborach do Sejmu.
Dziennik zwraca uwagę, że wystawiając faktury na partię, można w rzeczywistości wydać więcej na kampanię prezydencką, niż ustawowe 12 milionów złotych. Przerzucanie kosztów na kampanię parlamentarną się opłaca - ma wpływ na wysokość refundacji kosztów kampanii, zwracanych zwycięskim partiom z budżetu państwa - czytamy w "Gazecie Prawnej".
Gazeta Prawna/jędras/ab