Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Gazeta Wyborcza" - o dręczeniu w pracy

0
Podziel się:

Gazeta Wyborcza pisze o mobbingu po polsku, czyli przypadkach dręczenia, szykanowania i poniżania ludzi w pracy.
Często są to chamskie odzywki ale jak zauważa Gazeta - zdarzają się pomysły bardziej wyrafinowane.

Gazeta Wyborcza pisze o mobbingu po polsku, czyli przypadkach dręczenia, szykanowania i poniżania ludzi w pracy.
Często są to chamskie odzywki ale jak zauważa Gazeta - zdarzają się pomysły bardziej wyrafinowane. Pewien kierownik zaprosił podwładnych do restauracji razem z żonami, wzniósł toast, po czym kolejno po wszystkich się przejechał : ten to ograniczony umysł, cóż za tępota, tamten - okropny nierób itp.
Są wreszcie chwyty typowe: obciążanie pracą nie do wykonania lub odwrotnie - niedawanie żadnych zajęć.
Zjawisko mobbingu naukowcy na świecie badają od kilkunastu lat - czytamy w Gazecie. W Polsce zauważyli je niedawno. Może dlatego, że mobbing zawsze nasila się w czasach recesji: pracownicy tak boją się bezrobocia, że zniosą prawie wszystko.
Dlaczego pracodawcy dręczą? Gazeta podaje trzy przczyny. Pierwsza jest ekonomiczna. Zwonienie z przyczyn leżących po stronie pracodawcy powoduje, że pracownikowi przysługuje odprawa. Jeśli udręczony odejdzie sam nic mu się nie należy. Druga przyczyna to prawna. Pracownik jest "dręczony" gdy normalne zwolnienie jest trudne lub niemożliwe - na przykład w przypadku urzędników lub nauczycieli mianowanych, członków zarządu związków zawodowych, członków rad pracowniczych i radnych . I wreszcie trzecia przyczyna - osobista. Chodzi o przypadki , kiedy pracodawca chce się pozbyć pracownika a nie ma przesłanek obiektywnych i obawia się zaskarżenia do sądu pracy. Jeśli dręczony sam złoży wymówienie, nie może zaskarżyć pracodawcy o niezasadne zwolnienie.

IAR/Gazeta Wyborcza/lut/gaj

praca
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)