Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Życie" o nadużyciach w policji

0
Podziel się:

Jeśli policjanci patrolują za dużo, płacą z własnej kieszeni za przekroczenie limitu zużycia paliwa. I to słono. Do takiej sytuacji doszło w Komendzie Stołecznej Policji.

Funkcjonariuszom, którzy podczas patroli przekroczyli ustalony limit na benzynę (tak zwany przepał), koszty wyjeżdżonego paliwa potrącano z pensji.
"Liczono nam za litr po cenach rynkowych, podczas gdy komenda kupowała paliwo po cenach hurtowych. Zwyczajnie na nas zarabiano" - powiedział "Życiu" jeden z funkcjonariuszy służb patrolowych, który wielokrotnie płacił za przepał.
Jak dowiedziało się "Życie", zarobione w ten sposób pieniądze trafiały do wydziału transportu Komendy Stołecznej.
"Kupowano za nie benzynę do radiowozów" - przyznaje rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji komisarz Dariusz Janas.
Czy doszło do złamania prawa? - zastanawia się "Życie". Dariusz Janas poinformował, że sprawą zajął się Inspektorat Komendy Stołecznej. Okazało się, że rzeczywiście koszty naliczano nieprawidłowo.
"Błąd wynikał z niewłaściwej interpretacji Ustawy o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy. Komendant stołeczny natychmiast polecił zmienić zasady naliczania kosztów zużycia paliwa" - tłumaczy Janas.
"Życie" pisze, że od 1 stycznia kary liczone są już według faktycznych cen hurtowych. Jednak takie rozwiązanie nie zadowala policjantów.
"Praktycznie co miesiąc limit zostaje przekroczony. Nie opłaca nam się więc jeździć radiowozem" - skarżą się funkcjonariusze z załóg patrolowych.
Jak się okazuje - czytamy w "Życiu" - pomysłodawcom limitów o to właśnie chodzi.
"Limity na paliwo do radiowozów i kary finansowe dla policjantów, którzy przekroczą ten limit, mają zmobilizować funkcjonariuszy do patroli pieszych" - powiedziano gazecie w Komendzie Głównej Policji.
Zdaniem rzecznika Komendy Głównej Policji Pawła Biedziaka, taka jest tendencja na całym świecie.
"Z przeprowadzonych ostatnio badań socjologicznych wynika, że mieszkańcy chcą widzieć funkcjonariuszy na ulicy. Ja też bym tego oczekiwał. A limity są, bo muszą być, co wynika z naszej trudnej sytuacji finansowej. Dotyczą one jednak wyłącznie służb patrolowych - dodaje rzecznik.

iar/życie/dj

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)