Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Robert Gwiazdowski: Znów władza działa w imię interesów banków

0
Podziel się:
Robert Gwiazdowski: Znów władza działa w imię interesów banków

Money.pl: Czy państwo powinno interweniować na rynku kredytowym i decydować o tym, w jakiej walucie mamy się zadłużać?* Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha:* Żyjemy w takim dziwnym państwie, w którym każdy obywatel może sobie wybierać prezydenta, ale nie może sobie wybrać waluty, w której zaciągnie kredyt w banku. Wprowadzane są regulacje w oparciu o przekonanie, że rzecznicy niektórych banków wiedzą lepiej od klientów, jak Ci powinni liczyć swoje przyszłe wpłaty z tytułu spłat rat kredytowych.

Money.pl: Ci rzecznicy twierdzą jednak, że klienci nie zdają sobie sprawy z ryzyka, które podejmują biorąc kredyt walutowy. R.G.: Będę brutalny. Ci, którzy mówią, że klienci nie zdają sobie sprawy z ryzyk, jakie mogą na nich spaść, przypominają mi do złudzenia bolszewików, którzy mówili, że klasa robotnicza ma wielkie podstawy do rządzenia, ale nie zdaje sobie sprawy z różnych rzeczy, dlatego oni - jako awangarda klasy robotniczej - powinni przodować w narzucaniu różnego rodzaju rozwiązań.

Money.pl: Prawda jednak jest taka, że kredyt walutowy jest tańszy od złotówkowego. To dlatego ludzie tak chętnie się na niego decydują, ale zapominają o tym, że nie wiadomo ile dana waluta będzie kosztowała za 15-20 lat. R.G.: Oczywiście, na przykład ja. Dlatego nie widzę najmniejszego powodu, dla którego Komisja Nadzoru Bankowego ma decydować o tym, czy ja właściwie, czy niewłaściwie policzyłem swoje ryzyka z tego tytułu, że wziąłem kredyt w walucie.

Money.pl: A czy *banków, które specjalizują się w kredytach walutowych, *faktycznie istnieje zagrożenie w sytuacji nagłej, niekorzystnej zmiany kursu? R.G.: Jaka to różnica, czy bank ma kalkulować swoje ryzyko w stosunku do kredytów hipotecznych, których zastawem są nieruchomości? W sytuacji, gdy istnieje konkurencja na rynku, gdy mamy coraz więcej małych banków, które dostarczają na rynek elastyczne produkty, dzięki którym coraz więcej osób decyduje się na zaciągnięcie kredytu na swoje własne M, to pojawia się regulator, mówiąc „nie”. Konkurencja jest dobra, ale jak się okazuje, nie zawsze i nie dla wszystkich.

Money.pl: Czy to oznacza, że mamy do czynienia z lobby banków, które udzielają kredytów tylko w złotówkach? R.G.: Trudno mówić o lobby, bowiem gołym okiem widać, że tych banków, które są zainteresowane taką regulacją i mogą na tym skorzystać, nie jest dużo. Najbardziej zdumiewające jest to, że pobieżny rzut oka na sytuację banków wskazuje, że najbardziej zainteresowany taką regulacją powinien być Pekao SA. Jednym z banków, które natomiast mniej byłyby tym zainteresowane powinien być BPH. Czyli banki, które teoretycznie mają się w przyszłości połączyć.

Money.pl: Czy banki powinny przyjąć propozycję, żeby kredyt walutowy był do kwoty nie wyższej, niż 70 proc. wartości mieszkania? R.G.: Wydaje mi się, że najlepszym sposobem oceniania sytuacji jest dokładne przyjrzenie się przez bank danemu klientowi. I podjęcie indywidualnej decyzji w jego sprawie. Niestety te regulacje przypominają mi niecną ustawę o uregulowaniu stosunków kredytowych z grudnia 1989 roku, kiedy to ustawodawca w sposób odgórny zmienił treść zawartych wcześniej umów kredytowych. W wyniku czego bardzo wielu rolników, którzy dziś stanowią żelazną gwardię Samoobrony, znalazło się w sytuacji takiej, że nie było w stanie spłacić podwyższonych ustawowo rat kredytów, które wcześniej zaciągnęli. Wtedy banki stały się taką "świętą krową" III Rzeczpospolitej, bo banki trzeba było ratować nawet kosztem obywateli. Dziś jest podobnie. Znowu podejmuje się działania w imię interesów banków, tylko banków już nie trzeba ratować. Trzeba ratować bank nie przed istniejącą sytuacją, tylko ewentualnym
zagrożeniem wynikającym z "głupoty" kredytobiorcy.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)