Liczba bankructw w Polsce wyraźnie wzrośnie, ale na świecie plajt będzie jeszcze więcej.
W tym roku upadnie o 26% procent więcej firm niż przed rokiem. W 2010 roku wzrost wyniesie 13%. Na świecie z kolei liczba ta wzrośnie o 35% w następstwie kryzysu finansowego i gospodarczego, prognozuje Euler Hermes, spółka działająca na rynku ubezpieczeń należności handlowych.
Autorzy raportu zaznaczają, że wymiana handlowa polskich przedsiębiorstw koncentruje się na krajach strefy euro oraz krajach sąsiednich. A tutaj spodziewany jest największy wzrost wskaźnika upadłości.
_ - To właśnie kraje z tego obszaru są głównymi rynkami zbytu dla polskich eksporterów - przekaz dla nich jest wiec jasny: w 2010 roku wciąż trzeba się będzie liczyć nie tylko z mniejszym popytem, ale także z dużym ryzykiem braku zapłaty za sprzedane tam towary/świadczone usługi _ - ocenił Tomasz Starus, główny analityk i dyrektor Działu Oceny Ryzyka w polskim Euler Hermes, cytowany w raporcie.
_ - Nowością jest to, iż ryzyko związane jest także ze sprzedażą do dużych, solidnych dotychczas odbiorców - a nie jak w minionych latach, gdy wiązało się ono głównie z kontrahentami z sektora MSP _ - dodaje.
W ostatnich miesiącach dało się zauważyć, że najsłabiej z kryzysem radzą sobie przedsiębiorstwa działające w przemyśle samochodowym, chemicznym, produkcji półproduktów (części, m.in. metalowych) i w branży telekomunikacyjnej. Spadek koniunktury mocno odczuły także sprzedaż detaliczna, hurtowa i transport. Pod koniec ub. roku dwoma najbardziej dotkniętymi sektorami gospodarki była branża finansowa i sektor budowlany.