Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marek Knitter
|

Rok PR-owych prognoz za nami?

0
Podziel się:

Prognozy analityków wzbudziły w ubiegłym roku wiele kontrowersji. Czy to pogoń za sensacją czy spekulacja?

Rok PR-owych prognoz za nami?
(PAP/EPA)

Prognozy analityków wzbudziły w ubiegłym roku wiele kontrowersji. Czy to była pogoń za sensacją czy już spekulacja?

W ubiegłym roku pojawiło się kilka prognoz, które mocniej poruszyły rynkiem finansowym niż można było oczekiwać. Dotyczyły one zarówno poszczególnych spółek giełdowych jak i walut, a nawet wskaźników gospodarczych całych państw. Czy były to działania marketingowe i próba manipulacji czy rzetelne analizy?

Prognozy bankowe

Jedne z pierwszych prognoz makroekonomicznych, które wzbudziły silne emocje zostały opracowane przez głównego ekonomistę z BNP Paribas. Francuski bank m.in. obniżył prognozę wzrostu PKB w tym roku dla naszego kraju z 3 proc. do 0,4 proc. Wcześniejsze prognozy JP Morgan mówiące o wzroście na poziomie1,5 proc. okazały się w porównaniu z francuskim bankiem bardzo optymistyczne.

- _ Moje obliczenia są jak najbardziej obiektywne. Opierałem się w nich na pewnych założeniach _ - tłumaczył w mediach Michał Dybuła, główny ekonomista banku, autor prognozy.

Michał Dybuła przez kilka dni stał się niemal gwiazdą wszystkich mediów. Mimo że z BNP Paribas związany jest od kilku lat, a wcześniej pracował w Banku Światowym, to jednak dopiero ta prognoza spowodowała, że o Michale Dybule usłyszeli niemal wszyscy.

ZOBACZ TAKŻE:

Większość ekonomistów w Polsce nie podziela jednak pesymizmu Michała Dybuły. Większość z nich nie spodziewa się, aby PKB w tym roku spadło znacząco poniżej 3 proc. Podobne prognozy przedstawia dla Polski również OECD czy EBOR.

Według najnowszej skorygowanej prognozy resortu finansów w 2009 roku wzrost gospodarczy w Polsce ma wynieść 3,7 proc. Niestety bardzo szybko okazało się, że jeden z zagranicznych banków najwyraźniej pozazdrościł rozgłosu w mediach BNP Paribas. W grudniu Danske Bank podał, że oczekuje w 2009 roku w Polsce ujemnego PKB !

Lars Christiensen, główny ekonomista duńskiego banku Danske Bank uważa, że w 2009 r. polska gospodarka zmniejszy się o 0,5 proc. - _ To już nie spowolnienie gospodarcze, lecz prawdziwa recesja. Wiem, że żaden inny ekonomista nie prognozuje tak złej sytuacji w Polsce, ale groźba ujemnej dynamiki PKB jest realna _ - komentował na łamach prasy własne prognozy Lars Christiensen.

Danske Bank w przeciwieństwie do BNP Paribas jest jednak znacznie bardziej znany w naszym kraju z kontrowersyjnych prognoz. Nie zawsze były one trafne. Możemy mieć nadzieję, że i w tym przypadku tak będzie. Niestety nie była to jedyna prognoza z Danii, która zadziwiła rynek finansowy.

Prognozy dla świata

Saxo Bank, który działa w Polsce poprzez licznych brokerów walutowych ogłosił w grudniu prognozy, które największych pesymistów zadziwiły. Według głównego ekonomisty tego banku, David'a Karsbla w tym roku m.in. ropa naftowa spadnie do 25 dolarów za baryłkę, indeks S&P 500 obniży się o 50 proc. do poziomu 500 punktów, PKB w Chinach spadnie do zera, a kurs EUR/USD do 0,95.

Warto odnotować, że w prognozach na 2008 rok bank ten spodziewał się m.in., że Ron Paul zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych, a co najmniej trzy z 10 największych firm budowlanych w USA zbankrutuje. Tymczasem kryzys mocniej odbił się na bankach, a prezydentem nie został ani Paul, ani McCain tylko Barack Obama - i to dopiero była niespodzianka.

Prognoza czy już manipulacja?

W ubiegłym roku bardzo dużo pojawiło się informacji dotyczących próby spekulowania na ogromną skalę zarówno na rynku giełdowym jak i walutowym. Do negatywnych bohaterów można bez wątpienia zaliczyć bank JP Morgan, którego podejrzewano o celowe działania na niekorzyść złotego. Nawet rząd Polski postanowił bliżej przyjrzeć się całej sytuacji. Kiedy wydawało się, że burza już cichnie, na rynek wypłynęła kolejna zaskakująca prognoza.

Według JP Morgan na koniec 2009 r. za euro mieliśmy płacić 2,81 zł. Była to prognoza opublikowana 5 grudnia ubiegłego roku. Cała sprawa wyszła z kolei na jaw dopiero 6 dni później. Według przedstawicieli JP Morgan, analityk pomylił euro z dolarem!

Niewiele osób związanych z bankowością inwestycyjną wierzy w to, aby taki bank jak JP Morgan przez przypadek utrzymywał przez wiele dni błędne dane w serwisie Bloomberga. Można również zadać pytanie, czy tylko w tym jednym przypadku JP Morgan się mylił?

Giełdowe przepychanki

W 2008 roku sytuacja na rynkach akcji była fatalna. W Polsce indeks WIG20 spadł o ponad 47 proc. Jeszcze więcej traciły średnie i małe spółki. Nic dziwnego, że uczestnicy rynku akcji stali się bardzo nerwowi i wyczuleni na wszelkie rekomendacje i analizy. Tym bardziej, że po raz pierwszy inwestorzy mogli zetknąć się z tak różnymi wycenami przygotowanymi przez banki i domy maklerskie. Większość z nich sprowadzała się najczęściej do zredukowania co najmniej o połowę wartości akcji notowanych na parkiecie. Niektórzy poszli jednak jeszcze dalej.

ZOBACZ TAKŻE:

Ljudmila Popova, analityczka holenderskiego banku Kempen&Co. w raporcie z 10 listopada wyceniła akcje spółki Immoeast na 0 zł. Na taką samą ,,kwotę" wycenione zostały też akcje Immofinanz, głównego akcjonariusza spółki.

Efekt?

W ciągu pierwszych kilkudziesięciu minut akcje spółki Immoeast spadły na GPW w Warszawie o ponad 30 proc. Jedna akcja spółki warta była po spadku 1,35 zł. Kolejne tygodnie nie przyniosły jednak dalszej przeceny, a co więcej pod koniec ubiegłego roku cena waloru wzrosła nawet do 1,85 zł. Warto zauważyć, że zarząd spółki całkowicie zignorował raport pani Popovej. Inaczej sytuacja się potoczyła kiedy na rynku pojawiła się kolejna kontrowersyjna rekomendacja.

Analitycy Unicredit w raporcie z 21 listopada 2008 roku obniżyli docelową cenę jednej akcji Lotosu z 25 zł do 0. Ich zdaniem, jest ponad 50-proc. prawdopodobieństwo, że Lotos może zbankrutować. Tym razem jednak zarząd giełdowej spółki błyskawicznie odpowiedział na zarzuty analityków.

- _ Przypomina to działania ukierunkowane na wrogie przejęcie _ - ocenił raport Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos.

ZOBACZ TAKŻE:

Różnica w ocenie spółki przez UniCredit i inne banki inwestycyjne wzbudziła wśród analityków i inwestorów podejrzenia, że raport mógł mieć na celu zachwianie kursem Lotosu lub był próbą doprowadzenia do wrogiego przejęcia koncernu naftowego. Większość rekomendacji wyceniała w tym czasie akcje Lotosu na około 32 zł za jedną akcję.

Nic więc dziwnego, że sprawa rekomendacji Unicredit trafiła ostatecznie do Komisji Nadzoru Finansowego, która wszczęła postępowanie wyjaśniające. Jednak po sprawdzeniu ostatnich transakcji, Komisja doszła do wniosku, że nie doszło do celowego obniżenia wartości spółki celem odkupienia akcji taniej.

ZOBACZ TAKŻE:

Wydaje się, że to dopiero początek prognoz i rekomendacji, które w tym roku zostaną opublikowane. Zdaniem Stanisława Gomułki, głównego ekonomisty BCC, stabilizacja na świecie nastąpi na początku II kwartału. - Wtedy raport dotyczący całego świata wyda IMF(Międzynarodowy Fundusz Walutowy), a jego prognozy zazwyczaj się sprawdzają - mówił Money.pl Gomułka.

| Czas na ocenę wiarygodności |
| --- |
| **Marek Knitter

analityk Money.pl** Prognozy, rekomendacje, analizy... Wszystko to ma pomóc w podjęciu odpowiednich decyzji inwestycyjnych. Opierając się na bieżących dostępnych danych analitycy próbują odczytać przyszłość. A ta, w obecnej dynamicznie zmieniającej się sytuacji na rynkach globalnych trudna jest do przewidzenia. Zarządzając jednak funduszami o znacznej wartości należącymi do klientów banków czy innych instytucji finansowych rośnie jednocześnie pokusa, aby czasami zagrać wbrew rynkowi, na granicy etyki, a czasami i prawa. Swoje pięć minut próbują również wykorzystać mniejsze firmy finansowe, których na ogół większość indywidualnych inwestorów w ogóle nie kojarzy. Warto zauważyć, że w świadomości Polaków bank traktowany jest jako instytucja zaufania publicznego, gdyż to one strzegą naszych oszczędności. Zapominany jednak, iż wiele z nich działa jak zwykłe przedsiębiorstwo handlowe, którego motorem działania jest przede
wszystkim dążenie do maksymalizacji zysku. Gospodarka światowa zmaga się z największym kryzysem finansowym od kilkudziesięciu lat. Ten rok będzie również bardzo trudny. Jest niemal pewne, że pojawią się kolejne kontrowersyjne prognozy, gdyż wielkie banki inwestycyjne nadal będą gorączkowo poszukiwać miejsc gdzie można dobrze zarobić. W czasie hossy większość z nas nie zastanawiała się jednak nad jakością entuzjastycznych prognoz. Inaczej jest z chwilą kiedy na rynki wkracza dekoniunktura. Może więc warto poświęcić trochę czasu na małą subiektywną analizę i próbować ocenić działania ,,nad-aktywnych" instytucji, które zbyt często znajdują się na pierwszych stronach gazet? Stara zasada mówi przecież: pieniądz lubi ciszę. |

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)