Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Osiecki
|

Rosati: Inwestorzy zaczną omijać Rosję

0
Podziel się:
Rosati: Inwestorzy zaczną omijać Rosję

Money.pl: Czy fakt, że Rosja otrzymała ostrzeżenie od OECD za to, że Kreml zamiast liberalizować kontrolę nad takimi gałęziami przemysłu, jak wydobycie gazu czy ropy, coraz bardziej je sobie podporządkowuje, ma jakiekolwiek znaczenie dla Putina?

Profesor Dariusz Rosati: Nie, OECD jest w tej chwili organizacją, której rola sprowadza się jedynie do sporządzania analiz i tworzenia pewnych standardów. Oczywiście jej zdanie jest ważne, bo pokazane są odstępstwa w różnych krajach od standardów rynkowych. Jednak Rosja, moim zdaniem, takimi sprawami nie będzie się przejmować. Pomimo, że powtarzamy Rosjanom podczas kontaktów na rozmaitym szczeblu, że w tym kraju mają miejsce odstępstwa od zasad gospodarki rynkowej, zasad ochrony inwestycji, itp.

Raport OECD to kolejny sygnał, że Rosja coraz bardziej oddala się od zachodnioeuropejskich norm w świecie gospodarki.

Money.pl: Czy Rosja jako, bądź co bądź, mocarstwo może pozwolić sobie na ignorowanie ostrzeżeń od międzynarodowych organizacji?

D.R.: Moim zdaniem nie. Niezależnie od mocarstwowej pozycji Rosji trzeba pamiętać, że jest to potęga, ale głównie w sferze militarnej. Od strony gospodarczej Rosja bardzo potrzebuje współpracy i zagranicznych inwestycji. Natomiast kiedy będziemy mieli do czynienia z kolejnymi tego typu raportami, to inwestorzy zaczną omijać Rosję szerokim łukiem.

Rząd rosyjski jest zadowolony, ponieważ w tej chwili jest świetna koniunktura na gaz oraz ropę naftową i to napędza dochody budżetu państwa. Jednak należy pamiętać, że ta sytuacja nie będzie trwała wiecznie. W historii gospodarczej świata nie ma kraju, który opierając się tylko na zasobach naturalnych zrobiłby wielką karierę. Proszę spojrzeć na kraje arabskie, które są bardzo bogate w ropę, ale w porównaniu z Europą są bardzo słabo rozwinięte pod względem gospodarczym.

Money.pl: Jakie konsekwencje może ponieść Rosja jeśli nie wyciągnie odpowiednich wniosków z kolejnych tego typu ostrzeżeń udzielanych przez organizacje międzynarodowe?

D.R.: Jak sądzę tego typu sprawy będą się nawarstwiać. Nie ma żadnych prawnych konsekwencji takich ostrzeżeń. To tylko ocena analityczna, bo Rosja nie narusza żadnego prawa. Jednak ten kraj będzie spadał w różnych rankingach atrakcyjności inwestycyjnej, czyli zacznie się zmniejszać zainteresowanie zagranicznych inwestorów Rosją. W efekcie będzie się pogłębiał jednostronny rozwój gospodarki rosyjskiej opierający się na surowcach naturalnych. Oczywiście stanie się to w końcu tematem rozmów dyplomatycznych między Unią Europejską a Rosją, krajów OECD z Rosją.

Jednak nie sądzę, aby takie ostrzeżenia w najbliższym czasie doprowadziły do jakichkolwiek zmian w rosyjskiej polityce.

Money.pl: Czy efektem takiego opierania się tylko na jednej gałęzi gospodarki, jakim jest wydobycie i sprzedaż surowców naturalnych, po skończeniu się boomu na tego rodzaju produkty, może być bankructwo Rosji?

D.R.: Zbankrutować raczej nie zbankrutuje, ale przypomnę, że Rosja już raz w 1994 roku pogrążyła się w kryzysie, kiedy nagle skończył się gwałtowny popyt na surowce naturalne.

Należy pamiętać, że gdyby nadszedł dłuższy okres niższych cen ropy, a historia pokazuje, że po wzlotach zawsze następuje stabilizacja cen, państwa eksportujące surowce energetyczne zaczynają tracić zyski. Nie przewiduję jakiegoś gwałtownego kryzysu w Rosji, ale może dojść z całą pewnością do poważnego zwolnienia tempa wzrostu gospodarczego. Zapewne zacznie brakować pieniędzy na programy wojskowe i kosmiczne, a nawet na opiekę zdrowotną i edukację. Ta ostatnie dziedziny i tak już bardzo kuleją.

Nie będzie raczej mowy o bankructwie z prostego powodu. Rosja tym razem prowadzi specjalny fundusz, na który idzie część dochodów z eksportu gazu i ropy. Zebrano ten sposób już ponad 100 miliardów dolarów. Do tego Rosja spłaciła przed terminem swoje zadłużenie, więc wyprostowała swoją sytuację finansową. Jednak przed tym państwem stoją ogromne problemy rozwojowe dot. infrastruktury, opieki zdrowotnej (to państwo ma najwyższy stopień umieralności), edukacji, badań i rozwoju. Rosja nie nadąża za czołowymi krajami pod względem innowacyjności.

Money.pl: Po co Rosja mimo ostrzeń udzielanych przez różne międzynarodowe gremia przejmuje kontrolę nad tą gałęzią gospodarki zamiast ją liberalizować? Czy chce w ten sposób szantażować Europę?

D.R.: Nie, jak sądzę jest to po prostu taka koncepcja rozwoju tego kraju - oparcie się na bardzo autorytarnym modelu państwa i wierze, że kontrola państwa pozwoli wykorzystać posiadane zasoby naturalne do budowy mocarstwowej pozycji w świecie.

Do pewnego stopnia jest to koncepcja uzasadniona, bo dzięki temu Rosja gromadzi wielkie dochody. Jednak z drugiej strony, jest to złe dla samej Rosji, ponieważ zarządzanie przez firmy rosyjskie pod kuratelą państwa zawsze będzie nieefektywne, bardziej kosztowne i nie nastawione na innowacyjność. Gdyby tym zajęli się inwestorzy zagraniczni, to oni robiliby to dwa razy taniej i dwa razy efektywniej. I być może budżet państwa miałby z tego znacznie więcej pieniędzy. Jednak w Rosji nadal pokutuje takie myślenie, że zagranica stanowi zagrożenie i stąd niechęć do oddawania kontroli nad kluczowymi sektorami.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)