Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Paweł Szygulski
|

Rosati: Kaddafi ucieknie, bo jest już skończony

0
Podziel się:

Nowe władze nie będą gorsze od starych. To bunt otwartego na świat pokolenia.

Rosati: Kaddafi ucieknie, bo jest już skończony
(Wojciech Moskal/East News)

Money.pl: Rebelia w Libii - mimo gróźb reżimu - nie wygasa. Pułkownik Kaddafi ma szansę zdławić bunt ludu i utrzymać władzę?

Prof. Dariusz Rosati, były minister spraw zagranicznych: Nie. Myślę, że jest już skończony. Jego upadek jest tylko kwestią czasu i niestety liczby ofiar. W tej chwili nie jest w stanie panować nad większością terytorium Libii. Ma bardzo poważne kłopoty z kontrolowaniem sił bezpieczeństwa i armii. To proces rozkładu, który bardzo szybko postępuje.

Jaki może być dalszy los dyktatora? Ucieknie? Są jakieś miejsca, w których mógłby się schronić?

Dyktatorzy zazwyczaj mają możliwości znalezienia azylu. Pamiętajmy, że są bardzo zamożnymi ludźmi i mogą prawo do pobytu sobie kupić. Kaddafi ma przecież kontakty w świecie arabskim i myślę, że nie miałby problemu, żeby w którymś z tych krajów się schronić.

Na razie twardo zapowiada, że nie wyjedzie z Libii.

Rzeczywiście odgraża się, że nigdy nie wyjedzie. Jednak ja mu nie wierzę. Wyjedzie w momencie, kiedy uzna, że kompletnie stracił władzę i grozi mu utrata życia. Na to ostatnie mocno zapracował brutalnym tłumieniem protestów. Chęć zemsty może pchnąć Libijczyków do krwawego rozliczania się ze starą władzą.

Czy upadek Kaddafiego byłby korzystny dla USA i Unii Europejskiej? Swego czasu był on poważnym problemem dla Zachodu.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/101/t124005.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/zwolinski;spokojnie;to;tylko;rewolucja,16,0,764176.html) Zwoliński: Spokojnie to tylko rewolucja
Kaddafi został w ostatnich latach oswojony. Pokajał się za działalność terrorystyczną, wypłacił odszkodowania rodzinom ofiar katastrofy lotniczej w Lockerbie i rozpoczął powrót na łono społeczności międzynarodowej. Nawiązano też bardziej ścisłe kontakty biznesowe. Jego szczególnym promotorem były Włochy.

Oczywiście zawsze istnieje ryzyko zmiany władzy na bardziej radykalną i mniej przewidywalną. To nie usprawiedliwiałoby jednak poparcia dla Kadafiego. Zachód już wielokrotnie przerabiał politykę wspierania tego typu dyktatorów w imię stabilności i prędzej czy później, dochodziło jednak do gwałtownych załamań. Obecnie trzeba wpływać na proces zmian tak, by ta nowa władza była bardziej demokratyczna i stabilna.

Nie jest to ryzykowna gra? Kaddafi był przewidywalny, a teraz do władzy mogą przecież dość radykalnie antyzachodni islamiści.

Jest pewne ryzyko, choć moim zdaniem jest to ryzyko przejściowe. Nie wyobrażam sobie, żeby na trwałe w Libii czy Egipcie władzę przejęły jakieś siły zdecydowanie wrogie wobec Zachodu. Taki scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny.

A na ile Zachód jest w stanie wpływać na kształtująca się tam sytuację? Czy USA i Unia Europejska mają skuteczne narzędzia?

Na krótką metę zakres takich działań jest bardzo niewielki. W czasie gdy toczy się tam wojna o być albo nie być, trudno rozważać interwencje siłową. Na to się nikt w tej chwili nie zdecyduje. Libijczycy muszą uporać się z tą sytuacja samodzielnie. Oczywiście trzeba stosować instrumenty nacisku politycznego i dyplomatycznego. Niemniej jednak musimy mieć świadomość, że mamy ograniczony wpływ na to, co się tam dzieje.

Co jednak konkretnie można zrobić?

Unia musi koordynować działania wszystkich państw członkowskich. Razem zawsze można osiągnąć więcej niż w pojedynkę. Do wykorzystania są choćby istniejące w Libii placówki dyplomatyczne krajów europejskich.

Do maksimum trzeba też wykorzystać obecność służb wywiadowczych i ich wpływy. Ma to szczególne znaczenie przy ewakuacji i ochronie własnych obywateli. Poza tym władze państw zachodnich muszą konsekwentnie stać na stanowisku, że jeśli Kaddafi nie podporządkuje się apelom i zaleceniom społeczności międzynarodowej, to wprowadzą bardzo ostre sankcje. Są one co prawda mało skuteczne, zwłaszcza dla władzy, jednak zupełna bierność może przynieść gorsze skutki.

*Tylko czy dla Zachodu wygodne jest stawanie w jednym szeregu z Al-Kaidą? Ona również poparła protestujących Libijczyków. [ ( http://static1.money.pl/i/h/111/t133487.jpg ) ] (http://news.money.pl/artykul/unia;i;usa;razem;przeciw;kaddafiemu,239,0,777199.html) Unia i USA razem przeciw Kaddafiemu *

To że są po stronie sił protestujących różni radykałowie a nawet kryminaliści, jest niestety nieuniknione. Ważne jednak, że to nie oni nadają główny ton tym protestom.

Sądząc po hasłach, które są formułowane, nie są to siły islamistyczne i radykalne. W dużym stopniu zbuntowało się młode pokolenie, ludzie wykształceni i otwarci na świat. To daje dużą nadzieję na to, że zmiana władzy będzie zmianą na lepsze.

Czyli Izrael nie ma powodów do obaw? Wielu komentatorów wskazuje na możliwość zaburzenia delikatnej równowagi w regionie.

Dla Izraela najważniejsze jest to, by układ sił w regionie był stabilny i gwarantował pokój. Szczególnie istotna jest tu pozycja Egiptu, który jest kamieniem węgielnym układu pokojowego na Bliskim Wschodzie. Izrael stoi teraz przed wyzwaniem ułożenia sobie pokojowych stosunków z nowymi władzami w Egipcie oraz w Libii, choć ta ma w tym wypadku dużo mniejsze znaczenie.

Będzie to trudne, bo Mubarak był bardzo wygodnym partnerem dla Izraela. Niezwykle cenne jest to, że Izrael nie zabiera obecnie głosu. Gdyby zaczął komentować wydarzenia w Egipcie czy Libii, naraziłby się natychmiast na oskarżenia o próby ingerowania, i w ten sposób skonsolidował przeciwko sobie ruchu islamistyczne.

Czy niepokoje lub wręcz rewolucje mogą się rozlać na kolejne kraje tamtego regionu?

Nie sądzę, żebyśmy mieli do czynienia z efektem domina. Puszczają najsłabsze ogniwa i miejsca, w których niezadowolenie społeczne osiągnęło masę krytyczną. Nie uda się jednak próba wprowadzania rewolucji w krajach, w których nie wykształciła się jakaś zorganizowana siła opozycyjna czy dostateczny poziom społecznej frustracji.

Oczywiście nie oznacza to, że żadnych zmian już nie będzie. Na pewno w podobnej sytuacji do Egiptu czy Libii jest Jemen. Nie sądzę za to by doszło do rewolucji w: Algierii, Maroku, Jordanii czy Syrii. Były tam pewne niepokoje ale pozycje władz są raczej niezagrożone.

Czy w razie, gdyby jednak doszło do zaostrzenia się sytuacji, jest w ogóle możliwa bezpośrednia interwencja Stanów Zjednoczonych?

W sytuacji bezpośredniego zagrożenia czy ataku na Izrael tak pewnie by się stało. Stany Zjednoczone nie cofną się przed wysłaniem wojsk, by zabezpieczyć istnienie tego państwa.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)