Szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrow uważa, że sąsiadujące z Rosją kraje, przez które przebiega tranzyt ropy i gazu, powinny włączyć się do mechanizmu wczesnego ostrzegania UE-Rosja w sprawach energetycznych. Powołano go, by chronić europejskich odbiorców przed przerwami w dostawach.
Ławrow podkreślia, że Rosja od razu zgodziła się na prośbę UE, by stworzyć system, użyty po raz pierwszy w grudniu zeszłego roku. Dodał, że Rosja od początku opowiadała się za udziałem krajów tranzytowych w tym mechanizmie i że kwestia, jak je do niego włączyć, by zabezpieczyć się przed przerwami w dostawach, jest nadal aktualna. Nie sprecyzował, jaką rolę miałyby te kraje odgrywać w systemie.
Ukraina i Białoruś, które są krajami tranzytowymi, nie skomentowały publicznie tych propozycji. Przedstawiciel ukraińskiego koncernu gazowego Naftohaz powiedział, że nie wie nic o tym, by jego kraj został zaproszony do systemu wczesnego ostrzegania.
Moskwa i UE porozumiały się w sprawie powołania systemu w listopadzie. Mechanizm zastosowano po raz pierwszy w grudniu - Rosja powiadomiła UE, że istnieje ryzyko zakłóceń w dostawach ropy przez Ukrainę. Bezpośrednio przerwanie dostaw groziło Czechom, Słowacji i Węgrom. Bruksela natychmiast przekazała informację krajom członkowskim.
Spory cenowe między Rosją a krajami tranzytowymi kilka razy w ostatnich latach zakłóciły dostawy energii do Europy. UE sprowadza z Rosji, głównie przez Ukrainę i Białoruś, jedną czwartą potrzebnego jej gazu i znaczną ilość ropy. Politycy unijni i amerykańscy oskarżają Kreml o wykorzystywanie zasobów energii do wywierania nacisku na sąsiadów. Rosja argumentuje, że chce przejść w sferze energetycznej na relacje rynkowe z sąsiadami, po latach dostarczania im nośników energii na preferencyjnych warunkach.