Minister finansów Jacek Rostowski jest też optymistą co do wzrostu polskiej gospodarki w przyszłym roku.
Ogłoszone wczoraj dane o wzroście Produktu Krajowego Brutto pozytywnie zaskoczyły analityków. Według wstępnych szacunków GUS w drugim kwartale nasza gospodarka urosła o 3,5 proc., a wzrost wyrównany sezonowo (oczyszczony z czynników sezonowych np. dni wolnych od pracy) wyniósł 3,8 proc.
Zwłaszcza ta druga informacja ucieszyła ministra finansów _ - To w pełni uzasadnia nasz konserwatywny optymizm dotyczący wzrostu w tym roku, że właśnie w okolicach 3 procent na pewno będzie _ - powiedział Rostowski.
_ - Wzrost gospodarczy będzie w tym roku naprawdę solidny i pozwala na pewien optymizm, jeśli chodzi o przyszły rok _ - powiedział. Zastrzegł, że rząd musi być jednak _ konserwatywny i wstrzemięźliwy w swoich nadziejach _.
Wynik PKB jest najlepszy w porównaniu do ostatnich kwartałów. Analitycy oczekiwali, że tempo wzrostu polskiej gospodarki w okresie od kwietnia do czerwca sięgnie 3,2 procent.
Według ministra planowany na przyszły rok _ umiarkowany _ wzrost VAT - o jeden punkt procentowy, z jedną stawką na żywność w wysokości 5 proc. - nie osłabi przyszłorocznego wzrostu PKB. _ - Gospodarka będzie na tyle silna w 2011 r., że wzrost podatku nie spowoduje żadnego zachwiania tego przyspieszenia _ - powiedział Rostowski.
Rostowski uważa, że nie sprawdziły się opinie niektórych komentatorów, że będzie druga fala kryzysu.
Dane o PKB komentował także prezes NBP Marek Belka. _ - Ten wzrost nie jest imponujący, nie taki, do jakiego przyzwyczailiśmy się, ale dość zrównoważony. Brakuje odbudowy popytu inwestycyjnego sektora prywatnego _ - powiedział w TVN CNBC. _ Gospodarka zaczyna powoli przyspieszać, ale stopniowo _ - dodał.
Według Belki jest szansa na wzrost PKB w 2010 r. na poziomie 3,5 proc. _ - Wystarczy trochę ożywienia inwestycyjnego sektora prywatnego i mamy 3,5 proc. _ - powiedział. W 2010 zdaniem szefa NBP nie przeżyjemy jednak boomu. _ - Oby nastąpił w 2011 _ - mówi Belka.
PKB nie pomógł rynkom
Wyższy od oczekiwań wzrost PKB nie znalazł jednak odbicia w notowaniach złotego. Większy wpływ miały czynniki zewnętrzne - pogorszenie się nastrojów na rynkach finansowych oraz osłabienie euro w relacji do dolara.
Złoty stracił do dolara 2,4 grosze, a do euro 1,2 grosze. Straty odnotował też polski parkiet.
Indeks WIG20 zamknął się na poziomie 2413 punktów, co oznacza spadek o 0,68 procent. Obroty na całym rynku wyniosły niecałe 840 mln zł.
Spadki na polskim parkiecie to efekt nieco gorszych od wstępnych prognoz danych z USA. Ogłoszone wczoraj dane o dochodach Amerykanów były minimalnie gorsze od oczekiwań - zamiast 0,3 wrosły 0,2 procent.