Ryszard Petru: Budżet z gumy może pęknąć.

Money.pl: Od 2000 roku zadłużenie Funduszu Pracy systematycznie wzrasta - średnio o miliard złotych. Fundusz nie miał pieniędzy na wypłatę zasiłków i świadczeń przedemerytalnych z uwagi na zbyt niskie dotacje z budżetu państwa. Jak donoszą media, na same odsetki od zaciągniętych kredytów, państwo wydaje więcej, niż na jakąkolwiek formę zwalczania aktywnego bezrobocia. Czy jest jakiekolwiek wyjście z tej beznadziejnej sytuacji?

Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH: Zadłużenie Funduszu Pracy to wynik lat ubiegłych, kiedy założono, ze wydatki przedemerytalne będą niższe niż w rzeczywistości. Fundusz zadłużył się na taką skalę, jaka nie była intencją ustawodawcy. Jeżeli ktoś się zadłuża na 4 mld złotych, to może to świadczyć o tym, że budżet państwa nie prowadził polityki, która miałaby zmniejszyć te wydatki. Pytanie, czy zadłużanie się przez fundusze państwowe ma sens?
Posłuchaj całej rozmowyMiałoby, gdyby były to kredyty krótkoterminowe, które miałyby na celu reagowanie na problemy z płynnością finansową takiego funduszu. Rozwiązanie problemu poprzez jednorazową dotację nie ma sensu, bo fundusz znowu się za jakiś czas zadłuży. Potrzebne jest rozwiązanie systemowe. Myślę, że chyba nie ma innego wyjścia jak zakaz funduszom zaciągania tego typu kredytów. Należałoby również wprowadzić w poszczególnych funduszach takie rozwiązania, które ograniczyłyby ich wydatki. Wracamy do odwiecznego pytania, czy państwo właściwie kieruje swoje wydatki, czy we właściwy sposób szacuje, które są, a które nie są potrzebne? Tutaj widziałbym problem. Nie w tym, że fundusz powinien być dotowany większą kwotą. W tym momencie nie rozwiązuje to żadnego problemu.

R.P.: To jest kwestia chowania głowy w piasek. Są dwa problemy: jak zaradzić problemowi, który jest, a dwa, jak doprowadzić do tego, aby w przyszłości uniknąć sytuacji większych wydatków niż te założone. Cały budżet można naciągnąć jak gumę, ale w pewnym momencie ta guma może pęknąć.