Dziś rząd ma przyjąć ostateczną wersję ustawy budżetowej na przyszły rok. Zgodnie z zapowiedzą minister finansów Zyty Gilowskiej, deficyt ma wynieść 28 miliardów 630 milionów złotych.
Dochody państwa w przyszłym roku - zgodnie z ustawą - mają wynieść 281 miliardów 800 milionów złotych a wydatki 310 miliardów 400 milionów.
_ Projekt budżetu uwzględnia przyjętą ostatnio przez Sejm kosztowną dla budżetu ustawę wprowadzającą ulgę podatkową na dzieci czy podwyżki dla nauczycieli. _
Ekonomiści nie są zgodni, co do oceny przyszłorocznego budżetu.
Zdaniem Marka Zubera z Dexus Partners, biorąc pod uwagę ostatnie decyzje Sejmu trudno było o stworzenie bardziej ambitnego projektu. Zuber podkreślił, że minister finansów nie miała zbyt wielkiego pola manewru.
Przeciwnego zdania jest profesor Stanisław Gomułka. Uważa on, że w okresie bardzo dobrej koniunktury gospodarczej należało by znacznie ograniczyć deficyt, a nawet pokusić się w ciągu kilku lat o doprowadzenie do zrównoważenia budżetu. Tymczasem przewidywany deficyt w przyszłym roku będzie znacznie wyższy od faktycznie zrealizowanego w tym roku.ZOBACZ TAKŻE:
Ekonomista banku BPH Michał Chyczewski zaznaczył, że dziwi się minister finansów, że zdecydowała się na obniżkę składki rentowej nie ograniczając jednocześnie innych wydatków budżetu. Jego zdaniem, kiedy gospodarka zacznie dużo trudniej będzie o obniżanie deficytu.
Ustawą budżetową zajmie się już następny parlament po wyborach. Sejm nie może jednak zmienić wysokości deficytu zapisanego w projekcie rządowym.