Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Startuje maraton do urn - wyborcza jesień Anno Domini 2005

0
Podziel się:

Dogadali się marszałek Cimoszewicz z prezydentem Kwaśniewskim, zatem wiadomo już, że na początku jesieni będziemy mieli maraton wyborczy na Wiejską i do Pałacu Namiestnikowskiego.

Startuje maraton do urn - wyborcza jesień Anno Domini 2005

Pan prezydent oznajmił, iż łączenie wyborów jest niewskazane ze względu na dobro polskiej demokracji, co można rozumieć w ten sposób, że gdyby odbyły się one w jednym terminie, to tzw. politycy w ramach chrześcijańskiej kampanii skakania do oczu mogliby sobie poodgryzać uszy. Albo inne niezdublowane części ciała.

Rozłożenie wojny na raty pozwoli przynajmniej niektórym wylizać rany przed kolejnym bojem. Złagodzi też ostateczny upadek grupy trzymającej się władzy, nazywanej anachronicznie lewicą, choć de facto ma ona tyle wspólnego z historycznie pojmowaną lewicowością, co opalenizna Leppera ze słońcem pustyni.

Wybory do parlamentu odbędą się 25 września, a na urząd prezydenta 9 października oraz dwa tygodnie później druga tura pojedynku. Nadal nierozstrzygnięty jest termin referendum nad konstytucją europejską. Jeśli Sejm wpisze się w cykliczność powyższego kalendarium, kolejne głosowanie może być wyznaczone w okolicach Wszystkich Świętych. Ku uciesze Ligi Polskich Rodzin, dla której taka symbolika byłaby przysłowiowym gwoździem do unijnej trumny.

Ogłaszając daty wyborów dużo wcześniej niż nakazuje ustawowy obowiązek, prezydent i marszałek Sejmu przyspieszyli tym samym termin rozpoczęcia narodowych igrzysk. Będziemy teraz mieli w mediach coraz więcej pomysłów w rodzaju cywilnego uśmiercenia osoby gen. Jaruzelskiego oraz grzebania w zakamarkach portfeli braci Kaczyńskich, a najatrakcyjniejszym towarem na politycznym rynku staną się teczki prof. Kieresa.

Przewidując nadciągającą falę błota marszałek Włodzimierz Cimoszewicz zaraz po ogłoszeniu terminu wyborów oświadczył, że wycofuje się z polityki, czym u niektórych z grona trzymającego się władzy pogrzebał ostatecznie nadzieję zjednoczenia wokół swojej osoby tzw. lewicy. Cimoszewicz jako oficjalny powód podał kontekst osobisty, lecz faktycznych przyczyn łatwo się domyślić.

Politycy w Polsce – jeśli w porę nie powiedzą adieu – kończą kariery z plwocinami na biografii albo trafiają za kratki. Jeśli się mylę, proszę wymienić choć jedno nazwisko, które po 1990 roku zapisało się w społecznej pamięci pozytywnie i bez zastrzeżeń. Jacek Kuroń nie wchodzi w rachubę, ponieważ nie żyje, co jest u nas od wieków najwyższą kwalifikacją, czyniącą z człowieka wzór do naśladowania.

Zaczynamy więc gorące lato, które jesienią zakończy się zwycięstwem tzw. prawicy. Wkrótce po wyborach elektorat tradycyjnie się zdziwi arcypolską frazeologią: no i kogo myśmy wybrali! Aleksander Kwaśniewski nie będzie mógł się wypisać z polityki, ponieważ ma przed sobą kadencję stawiennictwa na wezwania różnych komisji specjalnych, które zostaną powołane w związku z aferami, o jakich dziś nikt jeszcze nie wie.

A że coraz mniej Polaków, jak wynika z sondaży, ma ochotę uczestniczyć w takim cyrku, możemy skorzystać z rady aktora Marka Kondrata przepisanej z tygodnika „Przegląd”: wystarczy wsiąść w samolot i po trzech godzinach znaleźć się daleko od kraju, gdzie „wszyscy są zaabsorbowani problemami w związku z listą tajnych współpracowników, jakąś kolejną odnową, Czwartą Rzeczpospolitą albo nowym aktem moralności, który oczyści całe społeczeństwo”.

Gdy jesienią wystartuje maraton wyborczy, Tunezja czy Egipt będą w ofertach last minute dużo tańsze niż obecnie. Niemniej jednak trzeba mieć w portfelu trochę tego, co znajduje się w nazwie niniejszego portalu i czego górę obiecują nam w kolejnych kampaniach polityczni uzdrowiciele. Od Wielkiego Elektryka i jego słynnych 100 milionów począwszy.

wybory
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)