Istnieje _ tarcie _ w relacjach z USA i konieczne jest, aby dwie największe gospodarki świata szanowały wzajemnie swe kluczowe interesy - powiedział premier Chin Li Keqiang (na zdjęciu). Podkreślił jednocześnie, że wspólne interesy _ daleko przewyższają _ różnice.
_ - Mądrzy ludzie będą szukali wspólnych interesów, a niemądrzy będą skupiali się na dzielących je różnicach _ - powiedział Li na konferencji prasowej na zakończenie sesji chińskiego parlamentu. _ - Chiny i Stany Zjednoczone muszą bardziej skupić się na znalezieniu wspólnej płaszczyzny w dążeniu do długoterminowych korzyści _ - dodał.
_ - Oczywiście, Chiny i Stany Zjednoczone z powodu historii i kontekstu kulturowego są odmienne i ich stopień rozwoju jest inny; istnieją zatem różnice w pewnych kwestiach _ - zauważył, nie wskazując jednak na konkrety.
Premier Li podkreślił, że _ jeśli tylko szanujemy się wzajemnie, z szacunkiem podchodzimy do naszych kluczowych interesów i głównych obaw, dobrze kontrolujemy dzielące nas różnice, mamy równorzędne konsultacje i zwłaszcza zwracamy szczególną uwagę na rozszerzenie naszych wspólnych interesów, wtedy będziemy w stanie poprawić poziom dwustronnych relacji _.
Szef chińskiego rządu zwrócił ponadto uwagę, że ChRL i USA mogłyby zrobić dużo więcej, żeby _ wyzwolić potencjał _ dwustronnej współpracy i wykorzystywać już i tak ogromną wartość rocznej wymiany handlowej na poziomie 520 miliardów dolarów.
Ostatnio reperkusje dyplomatyczne wywołało spotkanie prezydenta USA Baracka Obamy w Białym Domu z duchowym przywódcą Tybetańczyków Dalajlamą XIV; spotkanie odbyło się w cztery oczy i bez udziału mediów.
Aby zaprotestować przeciwko spotkaniu, chiński wiceminister spraw zagranicznych Zhang Yesui wezwał charge d'affaires ambasady USA w Pekinie Daniela Kritenbrinka. Pekin wezwał Waszyngton do podjęcia _ konkretnych kroków, aby odzyskać zaufanie rządu i narodu chińskiego _.
Dalajlama jest przez Chiny uważany za separatystę, który dąży do ustanowienia niepodległego Tybetu na drodze przemocy.
USA uznają Tybet za część Chin i nie popierają jego niepodległościowych aspiracji, jednak opowiadają się za głoszonym przez dalajlamę postulatem większej autonomii dla tego regionu i apelują do władz w Pekinie o dialog z nim.
Według Waszyngtonu w stosunkach z Pekinem istnieje szereg różniących ich tematów, jak właśnie kwestia praw człowieka, czy cyberbezpieczeństwo.
Kością niezgody w relacjach chińsko-amerykańskich są też spory terytorialne Chin z sojusznikami USA w Azji, mogące potencjalnie doprowadzić nawet do wojny. Kraje mają też różne stanowiska wobec Iranu, konfliktu w Syrii i Korei Płn. W tej ostatniej sprawie Pekin zaczął jednak odgrywać bardziej konstruktywną rolę; zgodził się na oenzetowskie sankcje, kiedy Pjongjang przeprowadził w lutym ub. r. kolejną próbę nuklearną, a także wezwał Koreę Płn. do osłabienia wojowniczej retoryki. USA chciałyby, by Pekin wsparł je w naciskach, by Pjongjang porzucił plan zbrojeń nuklearnych.
Powodem napięć jest też przyjęta przez administrację Obamy w czasie jego pierwszej kadencji strategia wojskowego i dyplomatycznego zwrotu USA ku regionowi Azji i Pacyfiku, która zdaniem chińskich wojskowych ma na celu ograniczanie wpływów Chin w tej części świata.
Czytaj więcej w Money.pl