Tusk nazwie góry, rzeki i lasy. To bez sensu

*Krzysztof Janik, były minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie SLD: *Bardzo źle oceniam ten pomysł. Przecież to jest sprzeczne z logiką państwa, które budujemy.

Po pierwsze z powodu premiera. Otóż, o czym mówi Konstytucja, kieruje on pracami Rady Ministrów. Czyli zgodnie z logiką przepisów, nie powinien robić nic więcej. A już na pewno nie powinien kierować działaniem administracji rządowej. To może być co najwyżej tymczasowe. Premier w Polsce już kieruje służbami specjalnymi i moim zdaniem absolutnie to wystarczy.

Nie tyle nie poradziłby sobie, ile odciągnęłoby go to od jego głównych zadań. Administracja to jest dział wielu rozmaitych, zupełnie drobnych decyzji. Chodzi na przykład o granice między gminami i nadawanie nazw obiektom fizjograficznym [np. wzgórzom pasmom górskim, szczytom, zbiornikom wodnym, kompleksom leśnym etc. - dop. red]. To jest mnóstwo roboty. Co ma premier do tego? Kompletnie tego nie rozumiem.

Poza tym w kilku kwestiach ustawy przewidują odwołanie się od decyzji ministra do premiera. To jeśli szef rządu przejmie te obowiązki, gdzie będzie się można odwołać? Z punktu widzenia premiera, zarówno jego statusu prawnego jak i politycznego, szef rządu nie powinien odpowiadać za żaden dział administracji rządowej. Powinien kierować całym rządem.

Jedno i drugie. Pojawia się pytanie o rolę wojewody w ustroju Rzeczypospolitej. Konstytucja zaznacza, że jest on reprezentantem rządu w terenie i przypisuje mu kompetencje kontroli legalności działania organów samorządowych.

Inaczej mówiąc wojewoda jest _ policjantem rządowym _ w województwie. Wedle ustawy o stanach kryzysowych koordynuje działania wszystkich służb i inspekcji związane z powstaniem jakiegoś kryzysu. Dlatego został on ulokowany w ministerstwie spraw wewnętrznych i administracji żeby w jednym resorcie były podstawowe _ policje państwowe _.

Szczerze powiedziawszy nie wiem. Kompletnie nie rozumiem przesłanek tej decyzji.

I co MSW miałoby być resortem policyjnym? Przepraszam, ale właśnie budujemy państwo w którym ma nie być resortów policyjnych. MSWiA jest resortem cywilnym, policyjne są służby które nadzoruje, ale nie ma między nimi stosunku przełożony - podwładny. Minister przecież nie będzie dowodził batalionem, który musi zapanować nad manifestantami, bo nie ma ku temu żadnych kompetencji.

Z punktu widzenia ustroju państwa jest to model idealny. Taki jest w większości krajów europejskich.