Projekt autorstwa Ligi Polskich Rodzin zmiany ustawy w kodeksie pracy, zakładający m.in. zakaz wypowiedzenia umowy o pracę w okresie 2,5 roku od zakończenia urlopu macierzyńskiego, wynika z dobrej intencji, ale może przynieść fatalne skutki dla kobiet, ocenia lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk
„Pomysł wynika z dobrych intencji, ale może przynieść fatalne skutki. Być może chroniłby kobiety, które już urodziły dziecko, ale jednocześnie mógłby być dramatem dla kobiet, które jeszcze dzieci nie mają” – uważa Tusk: „Im więcej nieprzemyślanej ochrony, tym trudniej będzie Polkom znaleźć pracę, bo pracodawcy z oczywistych względów będą chętniej zatrudniać mężczyzn”.
Zdaniem Tuska, nadmierna regulacja przepisów dotyczących kobiet posiadających dzieci, może paradoksalnie obrócić się przeciwko nim. Jednocześnie szef Platformy jest zdania, że każda próba pomocy kobietom jest potrzebna, tylko ważne jest, żeby nie stała się „partyjną bijatyką”.
Z kolei Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD) jest zdania, że projekt LPR jest kolejnym pomysłem jednego z uczestników paktu stabilizacyjnego, który może dyskryminować kobiety.
„Mam wrażenie, że w pakcie stabilizacyjnym panuje konkurencja, kto skuteczniej zamknie kobiety w domu” – powiedziała na mównicy sejmowej Izabela Jaruga-Nowacka.
W ocenie SLD, zmiana w ustawodawstwie mająca na celu poprawienie sytuacji młodych matek powinna iść raczej w kierunku „zapewnienia ojcom korzystania z faktu ojcostwa”.
„SLD chce i będzie zmieniać ustawodawstwo, ale dzieci są wspólne, nie tylko kobiety mają dzieci” – uważa Jaruga-Nowacka.
Projekt zmiany kodeksu pracy autorstwa LPR zakłada, oprócz zakazu wypowiedzenia umowy o pracę po urlopie macierzyńskim w okresie 2,5 roku, wydłużenie urlopów macierzyńskich do 26 tygodni przy pierwszym porodzie (z 18 tygodni obecnie), 28 tygodni przy każdym następnym porodzie i 39 tygodni w przypadku urodzenia więcej niż jednego dziecka przy jednym porodzie.
