Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Michał Kot
|

UE: Będzie umowa "otwartego nieba" z USA

0
Podziel się:

Ministrowie transportu krajów członkowskich UE mają w czwartek ostatecznie zatwierdzić umowę "otwartego nieba" z USA.

Ministrowie transportu krajów członkowskich UE mają w czwartek ostatecznie zatwierdzić umowę "otwartego nieba" z USA.

Przyniesie ona całkowitą liberalizację ruchu lotniczego nad Atlantykiem i zmusi linie lotnicze do konkurowania o pasażerów.

Obecnie prawami do niezwykle zyskownych połączeń między europejskimi stolicami a miastami w USA dzielą się zwykle zainteresowani narodowi przewoźnicy. Dlatego np. z londyńskiego lotniska Heathrow do USA można polecieć tylko liniami British Airways i Virgin Atlantic (brytyjskie) albo United Airlines i American Airlines (z USA).

Ta zasada odejdzie do przeszłości, kiedy porozumienie o "otwartym niebie" wejdzie w życie 28 października. Prawo do lotów między dowolnymi miastami USA i UE będą miały wszystkie europejskie i amerykańskie linie lotnicze. Nie będzie przeszkód, by dowolna linia zaczęła latać - tak jak obecnie LOT - między Warszawą a Nowym Jorkiem albo Chicago.

Wolna konkurencja i wejście nowych przewoźników na trasy zarezerwowane dotąd dla narodowych linii przyniesie same korzyści - przekonuje Komisja Europejska. Według jej obliczeń w ciągu pięciu lat rynek połączeń transatlantyckich zwiększy się o 44 proc., przybędzie 26 mln pasażerów, a po obu stronach Atlantyku powstanie 80 tys. miejsc pracy. Zyski dla konsumentów mają przekroczyć 12 mld euro.

Perspektywą całkowitego otwarcia na konkurencję niepokoi się Wielka Brytania, na którą przypada obecnie 47 proc. całego ruchu lotniczego między UE a USA. British Airways i Virgin Atlantic należały do najgłośniejszych krytyków porozumienia. Dlatego brytyjski rząd domaga się specjalnego okresu przejściowego dla lotniska Heathrow aż do maja 2008 roku. Pozostałe kraje - informują źródła dyplomatyczne - nie mają nic przeciwko "rozsądnej derogacji", jeśli ma to przekonać Brytyjczyków do poparcia porozumienia.

Jest ono wynikiem czteroletnich, żmudnych negocjacji między ekspertami Komisji Europejskiej i USA. Ich stawka była olbrzymia: loty transatlantyckie stanowią 60 proc. światowego ruchu lotniczego, a rocznie korzysta z nich prawie 50 mln pasażerów. Ale negocjacje przedłużały się z innego powodu - kwestii wzajemnego otwarcia się na inwestycje w sektorze lotniczym.

UE nie zdołała przekonać Amerykanów do złagodzenia stanowiska i ostatecznie przyjęto zapis, że co prawda unijne firmy będą miały prawo nabyć ponad połowę udziałów w liniach lotniczych USA, ale ich prawo głosu będzie ograniczone do 25 proc. To oznacza, że Europejczycy nie będą mieli decydującego głosu w podejmowaniu strategicznych decyzji. By zachować symetrię, UE zastrzegła, że może wprowadzić analogiczne ograniczenia.

W umowie jest jeszcze jedno ustępstwo na rzecz USA: amerykańskie linie będą mogły swobodnie latać między miastami europejskimi, natomiast europejskie będą wciąż pozbawione prawa wykonywania połączeń między miastami w USA.

Ostatnie tego rodzaju sporne kwestie mają być rozstrzygnięte podczas kolejnej rundy negocjacji, która rozpocznie się w styczniu przyszłego roku. Jeśli do połowy 2010 roku strony nie dojdą do porozumienia, UE zagwarantowała sobie prawo do wycofania się z koncesji na rzecz USA.

Z porozumienia "otwartego nieba" najbardziej niezadowoleni są obrońcy środowiska naturalnego. Alarmują, że zwiększony ruch lotniczy spowoduje większe emisje CO2 do atmosfery, co przyczyni się do dalszego ocieplenia klimatu.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)